W latach dziewięćdziesiątych mieliśmy do czynienia z jednym z bardziej popularnych seriali czyli Z archiwum X. Dwoje agentów specjalnych starało się rozwiązać zagadki paranormalne, często narażając swoje życie. Wspominam o tym serialu nieprzypadkowo, ponieważ bohaterowie z powieści Indygo, mimo młodego wieku, bardzo przypominali mi serialowych Muldera i Scully. Czy dzieci bawią się w śledztwo przypadkowo, czy też tylko one mogą rozwiązać zagadkę?
Przenieśmy się zatem do Baskin, niewielkiego miasteczka, nad którym wisi klątwa tajemniczych zniknięć dzieci ‒ przypadkowych osób, które po prostu przepadały bez wieści. Zastanawiające jest, że policja nie jest w stanie ich namierzyć, każda próba ustalenia w jakich okolicznościach dzieci znikały kończy się fiaskiem, natomiast dwoje nastolatków; Ada zwana Rudą i jej przyjaciel Emil, który nomen omen słyszy głosy martwych, biorą sprawy w swoje ręce i starają się rozwiązać tę pełną tajemnic i niedopowiedzeń sprawę. Kim jest tajemniczy Kusak? Co robi i jak działa? Czy dzieciakom uda się to wyjaśnić? Przedstawiam fabułę dość ogólnie, żeby nie psuć Wam przyjemności z lektury niepotrzebnymi spoilerami.
Po opisie moglibyście wnioskować, że jest to powieść dla młodzieży. Otóż nie. Przed Wami thriller, opowieść grozy na poziomie, włażąca pod skórę niczym Milczenie owiec.
Książkę napisano płynnym, przyjemnym językiem, niemęczącym bezsensownymi zwrotami, zalotnie szarpiącym umysł czytelnika. Powieść słownictwem uwodzi powoli, choć fabuła rozwija się dość gwałtownie. Opisy nie są nachalne, dialogi dokładnie przemyślane i logiczne. Nic tu nie jest przypadkowe, każdy element tej powieści jest ułożony dokładnie tak jak powinien i to sprawia, że czytelnik odkrywa prawdę sam ‒ krok po kroku. Autor nie daje jasnych wskazówek, momentami wręcz zapętla historię i celowo wprowadza w błąd, po to by ostatecznie wyjaśnić całą tajemnicę.
W zależności od czytelniczych preferencji, historia ta może zaskakiwać, przerażać i trzymać w napięciu. Wszystko zależy od tego czy czytelnik lubi tego rodzaju lektury. Mnie ona nieco przerażała, ale nie tak, żeby odłożyć książkę na bok. Akurat strach mobilizował mnie do dalszej lektury i prób rozwikłania zagadki. Powieść jest krótka, czyta się ją szybko ze względu na pędzącą fabułę i jest idealną lekturą na raz. Wystarczą dwie duże kawy i dwie, trzy godziny żeby odkryć, kto morduje dzieciaki.
Jeśli więc macie ochotę na dreszcz emocji, zaciskanie palców z przerażenia i machanie głową z niedowierzaniem, to ta książka będzie dobrym wyborem. Ostrzegam jednak przed pędzącą paranoją, która po lekturze przez jakiś czas. Inaczej popatrzycie na osoby, które dobrze znacie. Na sąsiada, brata, ojca czy kierownika sklepu, bowiem nie znacie ich tak dobrze, jak Wam się wydaje...
Komentarze
Prześlij komentarz