Przejdź do głównej zawartości

Katarzyna Droga – Gra o miłość. Tajemnice Bereniki

 Zawsze powtarzam, że warto sięgnąć po lekturę autorki lub autora, którego się nie zna. Czasem można odkryć naprawdę wartościowe powieści, a czasem trafić na coś, co niekoniecznie nas interesuje. Niemniej jednak, zawsze jest to nowe doświadczenie i zaspokojenie ciekawości czytelniczej. Dziś nie żałuję swojej decyzji, bo Gra o miłość to naprawdę solidna obyczajówka.



Berenika to młoda, rzutka graficzka, pracująca przy tworzeniu najnowocześniejszych gier komputerowych w Polsce. Jest artystką, kolorowym ptakiem i niezwykle kochającą i oddaną narzeczoną Maćka. Młodzi planują ślub, jednak zanim to nastąpi, wymagający szef, zamyka całą pracującą nad projektem ekipę w biurze, po to, by efektywność pracy była większa. Od tej pory rzeczywistość miesza się dziewczynie z fikcją, a odizolowanie i współistnienie w grupie przynosi ogrom przywiązania do innych współpracowników, co daje złudne poczucie pożądania do innego mężczyzny.

To bardzo wartościowa i przyjemna historia, która porusza wiele ważnych tematów. I choć wydawałoby się, że lektura nie jest zbyt pokaźna, to jednak autorka sprytnie ukryła w niej kilka najistotniejszych elementów. 

Zwróciła uwagę na zaufanie, miłość i przyjaźń, ale też więzy rodzinne i nieprzepracowane traumy, które potrafią powrócić do człowieka po wielu latach i uderzyć ze zdwojoną siłą. 

Ta urocza i dość rześka historia, przeprowadza czytelniczki nie tylko po fascynującym i drobiazgowym świecie tworzenia gier komputerowych, które przenosi się z wyobraźni na dyski komputerów, ale też pokazuje przykład miłości, która jest solidnym fundamentem do budowania związku.

Ukazuje też tu szereg ludzkich wad i przywar, wskazuje na to, że każdy może popełnić błędy i mają na to wpływ nie tylko własne decyzje, ale też sytuacja w jakiej się dana osoba znajduje. Cała historia opiera się na relacjach łączących tę grupę ludzi. Na miłości otaczającej rodzinę i przyjaciół, całkowitym oddaniu i nieprawdopodobnym przywiązaniu. Mimo, iż niektóre postaci przedstawione są jako osoby oschłe, eleganckie, sprawiające wrażenie snobistycznych, to inni bohaterowie zacierają to wrażenie. Całość jest wyważona i przemyślana.

Atutem tej powieści jest bohaterka. Wspaniale wykreowana postać, przemyślana i przede wszystkim oddana w taki sposób, by można było ją polubić. Można się z nią utożsamiać, czasem się na nią wściekać, a innym razem śmiać się do rozpuku. Tacy ludzie istnieją i o takich chcemy czytać. Najważniejsze jednak jest to, żeby taki wspaniały charakter przelać odpowiednio na karty książki.

To dobrze skonstruowana powieść obyczajowa, która ma kilka zadań. Mamy przy niej spędzić miło czas, nie nudzić się, ale czasem też się wzruszyć, gdzie indziej zaśmiać i co najważniejsze wynieść z tej opowieści jakąś mądrość. Wszystkie te punkty są spełnione, dzięki temu powieść czyta się lekko i bardzo szybko. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn