Przejdź do głównej zawartości

N. D. Stevenson – Nimona

 Moja ostatnia przygoda z komiksami, zakończyła się kilkadziesiąt lat temu, kiedy to zamknęłam ostatni tom przygód Thorgala. Zapomniałam o nich na długi czas, ale w tym roku to się zmieniło i rozpoczęłam z przytupem, bowiem ta powieść graficzna, o której chcę opowiedzieć jest niezwykła i zasługuje na uwagę.



Mowa tu o Nimonie, dziewczynie zmiennokształtnej, która marzy o tym, by zostać łotrzycą. W tym celu, zjawia się pewnego dnia u Ballistera Czarneserce z propozycją nie do odrzucenia. Dziewczyna bowiem chce zostać pomocnicą słynnego łotra. A że ma niezwykły dar do przekonywania, toteż nie musi go długo namawiać. Rozpoczyna więc przygodę pod skrzydłami Czarnegoserca, ale tak naprawdę, to Nimona nie raz i nie dwa, ratuje go z opresji.

Wydawać by się mogło, że to po prostu solidna dawka przygód, walk rycerskich i opowieści o fantastycznych stworach, gdyby nie fakt, że osoba autorska wplotła w treść wiele niezwykle cennych i wartościowych pojęć, na które należy zwrócić uwagę.

Mowa tu o potężnych traumach z przeszłości, które nieprzepracowane dają o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie. O krzywdach kładących się cieniem na dorosłym życiu i źle podjętych decyzjach, doprowadzających do katastrofy. 

Nie jest to jednak ciężka i przytłaczająca lektura z osobą autorską, grożącą palcem na czele, ale miejscami przezabawna i lotna historia o wszelkich uczuciach buzujących w człowieku. O charakterach pięknie ukazujących, kto tak naprawdę jest zły, a kto dobry i przebaczaniu, nieodzownym elemencie człowieczeństwa.

Cudowne ilustracje, doskonale wyważone sceny i mnogość przygód, dają solidną dawkę rozrywki, a ważkie sprawy ujęte są w sposób oryginalny i lotny. Nic, tylko czytać, oglądać i polecać!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn