Wielbicielki i wielbicieli Fae ucieszy fakt, że właśnie na rynku pojawiła się książka Amerykanki Lexi Ryan, która znana jest z pisania popularnych romansów. A, że tutaj umieściła fabułę w fantastycznym uniwersum, zadbała o intrygi oraz przystojnych acz niebezpiecznych mężczyzn z rodu Fae, toteż czyta się to jednym tchem.
Historia opowiada o siedemnastoletniej Abrieli, która wraz siostrą usiłuje przetrwać, służąc ciotce, jej wrednym córkom, ale też kradnąc, by jakoś spłacić swoje zobowiązania. Niestety zachłanna i okrutna ciotka sprzedaje młodszą siostrę na na dwór Fae, a Brie robi wszystko, by ją uratować. Jest więc w stanie udawać nawet narzeczoną elfiego księcia, byleby tylko bezpiecznie odstawić ją do domu. Przy okazji jednak wychodzą na jaw fakty i umiejętności, których dziewczyna wcale się nie spodziewała.
Nie ukrywałam nigdy, że Dwory Sarah J. Maas to jedne z moich ulubionych romantycznych książek fantasy. Przed lekturą tej powieści musiałam więc zastosować kilka trików, żeby uniknąć porównań. I to się udało. Weszłam w tę historię z czystą kartą i bawiłam się przednio.
Trudno oderwać się od opowieści, która zawiera w sobie ulubione elementy: i sprytną intrygę, i przystojnych mężczyzn, ale też solidną garść romantycznych rozterek i miłosnych uniesień. Postaci są fajne, pokieraszowane, niejednoznaczne i tajemnicze. Dają pewien ogląd na sprawę, ale autorka rozpisała je tak, że trudno kogokolwiek jednoznacznie znielubić, bądź pokochać, co podsyca oczekiwanie na drugi tom.
Pojawiały się elementy i bohaterowie, o których było zbyt mało. Znalazło się kilka wątków niedokończonych, rzuconych, ot tak, jedynie nakreślonych. Sprawiało to wrażenie pewnego niedosytu lub nawet pośpiechu, by jak najszybciej zająć się romantycznymi aspektami powieści, po drodze po macoszemu traktując niektóre elementy.
Mimo tych kilku potknięć, powieść się broni. Jest szalenie interesująca, akcja jest wartka i trudno tu o chwilę oddechu. Intrygi też są całkiem solidne, więc summa summarum więcej elementów działa na jej korzyść iż niż niekorzyść.
Polecam i młodym czytelnikom, ale też i tym trochę starszym. Zawsze to przyjemne oderwanie się od rzeczywistości.
Komentarze
Prześlij komentarz