Niezwykle inteligentna, lotna i żwawa historia. Pełna tajemnic i niedopowiedzeń. Czasem bywa mroczna, a kiedy indziej w wysublimowany perwersyjna. Fantastyczne, doskonale wykreowane postaci, smaczny język literacki na wysokim poziomie. Książka jest mroczna niczym "Wywiad z Wampirem", do tego tajemnicza i ociekająca seksualnym napięciem. Jestem zachwycona dziewiętnastowiecznym Londynem, kurtuazją, muzyką oraz... wampirami. Ach! Żałuję, że tak późno trafiłam na tę pozycję.
Tak napisałam o pierwszym tomie wampirycznej sagi Agaty Suchockiej – "Woła mnie ciemność". Już 14 lutego do księgarń trafi część druga, czyli "Twarzą w twarz". A co o niej można powiedzieć? Otóż, na pewno nie to, że jest sztampowa i przewidywalna, ale po kolei.
Pisząc o tej książce, po raz pierwszy nie chcę opisywać fabuły. Mam zamiar ją przemilczeć, po to by czytelnik sam się przekonał i zadecydował czy podoba mu się ta tematyka i jest w stanie zaakceptować świat, o którym bez zbędnej pruderii i niedopowiedzeń opowiada Agata Suchocka. Ja sięgnęłam po pierwszą część kompletnie nie spodziewając się tego, co zastanę w środku. Wiedziałam, że to powieść traktująca o wampirach, domyślałam się, że pojawi się też wątek miłosny, ale z zaskoczeniem skonstatowałam, że autorka wpadła na tak świeży i oryginalny pomysł, że powieść sama się czyta.
W wielu wampirycznych książkach doszukiwać się można pewnego schematu. Często bohaterowie to przedstawiciele dwóch różnych światów, różnią się zasobnością portfela, pochodzeniem, podejściem do życia, etc., a i tak koniec końców w mdły i przewidywalny sposób rzucają się sobie w ramiona i spółkują mniej lub bardziej ordynarnie – w zależności od polotu pisarskiego autorów. Ta powieść kompletnie nie kwalifikuje się do powyższego opisu. Tutaj zagłębiamy się w świat artystyczny, muzyczny, wysmakowany. Powoli przyzwyczajamy się do bohaterów, ich radości, problemów, z którymi się borykają. Wchodzimy w ich świat systematycznie i wraz z nimi uczymy się żyć w otaczającym ich świecie. Towarzyszymy im podczas trudnego procesu poznawania własnego ja, kibicujemy w walce o przetrwanie w brutalnym, ale pięknym świecie wampirów.
W tej powieści pięknie przebija się pewna symbolika, mnóstwo jest inteligentnych aluzji, a sztuka, poczucie piękna i artyzmu przesuwa się na pierwszy plan. Wysublimowane opisy muzycznych rozkoszy, którym poddają się bohaterowie oraz ich pociąg do malarstwa zawdzięczać należy multiutalentowanej autorce, która oprócz tego, że pisze z niebywałą lekkością i inteligencją, to do tego maluje i śpiewa.
W obu powieściach pojawiają się sceny erotyczne, ba!, są bardzo potrzebne. Bez nich fabuła byłaby niepełna i koślawa. Muszę wspomnieć, że po raz pierwszy spotkałam się z tak wyrafinowanym i sensualnym przestawieniem tego dość prostego aktu. Tutaj nikt nie rozpada się na kawałki, orgazmy nie mają siły wybuchu wulkanu – one są prawdziwe, ale pozbawione płytkich opisów znanych z niektórych książek o podobnej tematyce. Tutaj sceny są rumiane, proste, ale też niepozbawione romantyzmu, złości, radości i tych wszystkich uczuć, które targają bohaterami.
Cała powieść napisana jest rytmicznie, płynnie, artystycznie i przepięknie. To prawdziwa uczta dla wszystkich czytelników, lubiących literacką melodię przystosowującą się do biegu fabuły. Pianie peanów na cześć autorki w żadnym razie nie jest przesadzone. To naprawdę wyróżniająca się na tle innych pisarka, niedoceniana jak się okazuje. Jestem pewna, że miłość do pięknego i żywego języka przyciągnie czytelników jak lep. Ja pokochałam obie te powieści od pierwszego przeczytania i polecam je z czystym sumieniem. Wystarczy jedynie otworzyć szerzej oczy i spojrzeć dalej niż na czubek własnego nosa.
Komentarze
Prześlij komentarz