Przejdź do głównej zawartości

Rachel E. Carter – Kandydatka

Kiedy odkładałam na półkę przeczytaną "Adeptkę", byłam przekonana, że płomiennowłosa Ryiah powróci z przytupem i wstrząśnie magicznym światem aż zadrży w posadach. Cóż, świat się nie zawalił, ale autorka poprowadziła fabułę zupełnie inaczej niż się spodziewałam. A to już jest niespodzianka i pstryczek w nos dla czytelników. I dzięki temu, moi drodzy, nudy nie ma!



Ryiah jest już utytułowaną maginią, silną, niezależną kobietą, która nie boi się niczego i jest w stanie poświęcić bardzo wiele żeby osiągnąć cel. Niestety od pewnego czasu jest też narzeczoną księcia Darrena, co stawia ją w niezbyt fortunnej sytuacji, bowiem często figuruje jako królewska ozdoba i w dodatku osoba mniej ważna od ukochanego księcia.  Dziewczyna cierpi, nie zgadza się z brakiem równouprawnienia i za wszelką cenę stara się udowodnić swoją wartość. Jest skupiona na sobie, nie zauważa, że zostaje brutalnie wciągnięta w sieć intryg panujących we dworze, nie myśli o przyszłości kraju, a jedynie o turnieju, w którym będzie w stanie udowodnić swoją wartość jako magini i kobieta. Upór, egoizm, ślepe oddanie koronie i brak logicznego myślenia doprowadza w końcu do okropnej w skutkach sytuacji. Cóż więc w tej części będzie?

"Kandydatka" nie ma w sobie nic z bajkowości poprzednich części. Tutaj wkracza dorosłość i wszystkie jej odcienie. Odnoszę wrażenie, że autorka chciała czytelnika pociągnąć za nos lub nawet sprowokować do myślenia, powrotu do poprzednich części i zastanowienia się nad bohaterką. Tak, ona jest tu najważniejsza i to właśnie wokół niej rozgrywają się wszystkie ważne wydarzenia. Okazuje się bowiem, że w trzeciej części "Czarnego maga", bohaterki po prostu nie da się lubić. Wszystkie jej wady podane są na talerzu, można je wyliczać i mnożyć, a i tak nie dobrnęlibyście szybko do rozwiązania. Nasza bohaterka dojrzała, popełnia karygodne błędy i psuje całą fabułę swoją postacią. Ale, ale, to wcale nie jest złe jakby się wydawało. Dzięki temu zabiegowi, Ryiah wydaje się bardziej ludzka, prawdziwsza. Wielu z czytelników odnajdzie w niej choć jedną swoją przywarę, a niejeden/niejedna powie, że zrobiłaby tak samo jak ona. To bardzo odświeżyło całą historię i mimo dość trudnego przekazu, sprawia, że przyswajanie informacji jest dużo klarowniejsze.

Jest to zdecydowanie powieść dla młodzieży, ale roczniki nieco starsze też będą miały frajdę z lektury. "Kandydatka" opowiada o tym, że człowiek uczy się na błędach, życie nie jest wcale usłane różami i choćbyśmy nie wiadomo jak się starali, to czasem nasze wysiłki mogą nie być wystarczające. Pod płaszczem miłej, fantastycznej historii, kryje się opowieść odzierająca człowieka z wszelkich warstw, wytykająca błędy, ale też dająca nadzieję na ich naprawę. Polecam wszystkim, lubiącym historie zapętlone, niejednoznaczne i osadzone w świecie fantasy!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn