Przejdź do głównej zawartości

K. A. Figaro — Próba życia

Czas pomiędzy wydawaniem kolejnych przygód Łucji i Dymitra biegnie szybko, dlatego już po kilku miesiącach, trafiła w moje ręce trzecia część cyklu. Odpoczęłam nieco od męczącego układu, który łączył tę dwójkę i z zaskoczeniem stwierdzam, że była to zaskakująco miła część.



Erotyk, erotykiem, ale pamiętać trzeba po co sięga czytelnik. Wiadomo, że będzie to romans, mocno podkręcony scenami erotycznymi i wiadomo też, że całość będzie bazowała na historii. I w przypadku tej powieści, to ona ma tutaj kluczową rolę, a jak wiemy nie we wszystkich książkach tak jest. Przyzwyczailiśmy się już do bohaterów typu macho, okrutnych, bogatych i przystojnych. Mieliśmy do czynienia z kobietami, które próbują budować relację damsko-męską na podwalinach zauroczenia i kończących na ślubie, ale tu, będzie jazda bez trzymanki. Dlaczego? Ano dlatego, że ta historia nie jest tak cukierkowa jak inne.

Główny bohater w moim odczuciu to skończony szowinista, mizogin, mający potężne problemy psychiczne seksoholik, który powinien być absolutnie odizolowany od kobiet, ba, od ludzi. Jest niebezpieczny, niezrównoważony i momentami wstrętny. Do tego kobieta, która mimo ogromnego uczucia, którym zapałała do mężczyzny, ma w sobie tyle odwagi żeby uciec przed jego toksycznymi mackami. A robi to tak skutecznie, że znika na kilka lat.

I to było bardzo odświeżające. W tej części można złapać oddech, poznać Łucję z innej strony, zastanowić się nad tym czy pociąg seksualny może być mylony z miłością, czy jeden mężczyzna może zawładnąć kobietą całkowicie i niezaprzeczalnie. Zastanowić się nad tym, czy do szczęścia potrzebna jest adrenalina i niekończące się problemy oraz czy są to solidne fundamenty związku.

Próba życia nie jest przeładowana seksem. On się pojawia, ale nie perwersyjnie i ostentacyjnie. Jest jak marzenie czy sen. Towarzyszy czytelnikowi bardziej w myślach niż na kartach powieści. Poza tym, wątek główny skręcił w takim kierunku, że bardzo jestem ciekawa dalszych losów bohaterów i chyba pierwszy raz mam nadzieję na dramatyczne zakończenie serii. Tak, to zdecydowanie bardzo by było dobre, ale na to ma wpływ jedynie autorka.

Jeśli zaś chodzi o język, to temat wyczerpałam już w opisywaniu poprzednich części. Styl może nieco bardziej płynny i lżejszy niż ostatnio, ale to pozytywne wrażenie i miejmy nadzieję, że z każdą kolejną książką będzie coraz lepiej. Czy mi się podobało? Tak, historia mi się podobała, jest trochę inna i bardziej skomplikowana i dlatego przeczytałam wszystkie trzy części. A jeśli Wy macie na to ochotę, to ja naprawdę nie widzę przeszkód.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...