Przejdź do głównej zawartości

Dominika Rosik – Czulsza niż dotyk

 Czasem mam ochotę przeczytać coś niezobowiązującego, lekkiego w odbiorze, coś, co pozwoli mi się odprężyć. Wydawało mi się, że książka Dominiki Rosik będzie takim właśnie czytadłem, ale okazało się, że autorka skręciła tu w zupełnie inną stronę. I, co mnie zaskoczyło – zachwyciła na tyle, że o niej szybko nie zapomnę.



Jest to opowieść o młodej artystce Mari, która po traumatycznych przeżyciach, szuka ukojenia w ciszy i spokoju. Wyrusza więc na Mazury, po to, by odzyskać spokój ducha. Trudno jednak o relaks, kiedy w jej myśli wkrada się coraz częściej bezczelny sąsiad, który nie może się zdecydować czy dziewczyna mu się podoba, czy też raczej nie.

Po tym dość skomplikowanym wstępie, wydawać się może, że to będzie kolejna przesłodzona historia o miłości, która musi się wydarzyć, mimo, że bohaterowie wcale nie mają na nią ochoty. Otóż, nie! To słodko-gorzka opowieść o głębokim uczuciu, które buzuje pod skórą niczym prąd, ale organizm nie pozwala na jego eskalację. 

Autorka krok po kroku odsłania karty, wyłuskuje z bohaterów traumy, których od dawna nie mogą przepracować, stawia przed nimi trudne do wykonania zadania, nie oszczędza ich sfatygowanych psychik i powoli doprowadza do zdrowienia. Pomaga w zaakceptowaniu zmian, w pokochaniu drugiego człowieka, ale też siebie, otwiera drzwi do radości, a przymyka coraz bardziej te, za którymi kryje się ból, złość i żal.

To bardzo piękna, momentami liryczna opowieść o życiu, bólu i miłości, która pomaga wyzdrowieć. Napisana z gustem i wysublimowaniem, a drobne potknięcia przy dialogach można naprawdę wybaczyć, dzięki treści, która to wszystko wynagradza. Polecam! Przepiękna powieść obyczajowa z wątkiem romantyczno-psychologicznym!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...