Edith i John Tolkienowie mieli czworo dzieci. Pierwsze z nich urodziło się w listopadzie 1917 roku i już po trzech latach, w okolicach Świąt Bożego Narodzenia, po raz pierwszy otrzymało list z Bieguna Północnego. Był to niezwykły list, napisany trzęsącą się z zimna ręką, która na mrozie kreśliła ciepłą opowieść do małego, trzyletniego urwisa. Była to poczta od samego Świętego Mikołaja! Od tamtej pory, co roku, zapracowany brodaty jegomość wysyłał listy do wszystkich młodych Tolkienów.
Każdy list był kolorowym i oryginalnym prezentem dla pociechy mistrza. Obdarzony niebywałym talentem pisarskim Tolkien, opisywał w tych listach to, o czym opowiadały mu jego dzieci, ale potrafił to otoczyć tak niezwykłymi przygodami, że dzieci czytały to z zapartym tchem i jak najlepsze opowieści.
Trzeba przyznać, że każdy list pisany był z rozmachem i pieczołowitością, pięknie zilustrowany kolorowymi kredkami, zdobiony czerwonym tuszem, lub elfickimi znakami. Zewsząd wylewały się historie najróżniejsze, które cieszyły dziecięce oczy. Listy były dla dzieci mistrza tak cenne i bogate we wskazówki, że po śmierci ojca, po wielu latach, zdecydowały się pokazać je światu po to, by przyniosły radość i otuchę nie tylko dzieciom, ale i rodzicom, którzy najmłodszym czytają do snu.
To absolutnie urocza i przepięknie zilustrowana książka, pełna cudownych listów ojca do dzieci. Pełna miłości, radości i więzi, która łączyła ich wszystkich aż do śmierci autora. Polecam co roku.
Komentarze
Prześlij komentarz