Przejdź do głównej zawartości

Remigiusz Mróz – Inne tonacje ciszy

 Remigiusz Mróz to nasz skarb narodowy i skarb w ogóle – tak można by powiedzieć o tym niezwykle płodnym autorze i nie byłoby w tym krztyny przesady. Setki memów i dowcipów literackich opierają się właśnie o jego twórczość, a on ze spokojem na nie odpowiada i tworzy kolejne części lubianej przez czytelników Chyłki. Dziś jednak o czymś zupełnie nowym i chyba nieco niespodziewanym jak na standardy naszego narodowego mroziciela.



To była rześka i oryginalna historia. Rytmiczna, dobrze przemyślana i przygotowana tak, że momentami szokuje. Najadłam się do syta mięsistymi i drobiazgowymi opisami, uśmiałam, czytając dialogi, toczące się pomiędzy przyjaciółmi. To bardziej powieść młodzieżowa niż kryminał, ale napisana zachwycająco, z dużą porcją wiadomości o ludziach, ich psychice i kilkunastoma zwrotami akcji, które nadają jej charakteru.

To w zasadzie opowieść o ludziach. O ich wadach, zaletach, humorach oraz szaleństwie. Autor cudownie rozwinął postaci, które są nienudne i charakterne; nieraz butne, innym razem przebiegłe, a w dodatku są doskonale wpisane w młodzieżowy klimat. Momentami książka wzbudza tak wielki smutek, że trzeba odłożyć ją na kilka chwil żeby się uspokoić, a czasami pojawiają się sceny dość straszne/tragiczne. Wtedy akcja pędzi do przodu jak pociąg relacji Warszawa - Kraków. 

Bohaterowie powieści, bo przewija się ich tutaj sporo, to osoby z krwi i kości. Autor z prawdziwym pietyzmem zbudował postaci i zadbał o to, by były wyraziste. Jesteśmy w stanie zintegrować się z nimi, postawić się na ich miejscu, niektórych polubić i im kibicować, innych znów znienawidzić. To prawdziwa sztuka tak umiejętnie wykreować postaci i nadać im odpowiedni charakter.

Autor umiejętnie prowadzi fabułę. Powoli przyzwyczaja czytelnika do sytuacji, wyjaśnia stopniowo zawiłe elementy i celowo wprowadza w błąd. Daje fałszywe wskazówki, po to, by zaintrygowany tym czytelnik nie mógł się oderwać od lektury. Wątki przedstawione w powieści zazębiają się nieprzewidywalnie i ostatecznie doprowadzają do zaskakującego finału.

Cieszę się, że przeczytałam tę powieść. Szanowni Państwo, warto zajrzeć na nasz rodzimy rynek wydawniczy, ponieważ nie tylko zagraniczni autorzy potrafią pisać zaskakująco dobre książki. Inne tonacje ciszy pozostanie ze mną na długo i będę ją z czystym sumieniem polecać każdemu wielbicielowi literatury młodzieżowej. Polecam bardzo!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...