Przejdź do głównej zawartości

Posty

Czas do szkoły

Lato dobiegało końca. Słońce szybciej chyliło się ku zachodowi, zieleń na drzewach pociemniała, a wszystkie kolorowe kwiaty przekwitły i straszyły teraz poschniętymi badylami. Wraz z latem i wspaniałymi wspomnieniami, odchodziły także wakacje. Jeszcze tylko kilka dni dzieliło Dydzika od zajęć szkolnych, które miał rozpocząć wraz ze swoją siostrą Andzią w pierwszej klasie. Chłopcu nie bardzo spieszyło się do szkoły, właściwie to nie cieszył się w ogóle. Wszystkie te przygotowania i zakupy były wyjątkowo nudne, a wizja siedzenia w klasie i pisania literek, przyprawiała go o gęsią skórkę. A poza tym jego wszyscy koledzy, których poznał w przedszkolu, na pewno będą się śmiać z tego, że nie potrafi jeszcze pisać i czytać, i chłopiec tylko naje się wstydu. Co innego Andzia. Dziewczynka cieszyła się z rozpoczęcia nauki w szkole. Już od miesiąca miała przygotowany piórnik, kolorowe kredki, ołówki i mazaki. Zeszyty, schludnie ułożone w stosik czekały na owijki, a pachnący nowością...

Zranione uczucia – K. A. Figaro

Czasem jest tak, że mimo, iż zarzekałam się, że nie sięgnę po drugi tom danej powieści, bo pierwsza mnie rozczarowała, to jakaś masochistyczna moc pcha mnie w jej otwartą okładkę i znów wiedzie na pokuszenie. Przeczytałam Z ranione uczucia , przemyślałam i oto co mam do powiedzenia.  Osoby, które czytały tom pierwszy, doskonale znają układ łączący głównych bohaterów – Łucję i Dymitra. Ta dwójka, w poprzedniej części powodowała tak sprzeczne emocje, że momentami miałam wrażenie jakbym czytała o nastolatkach, które starają się jak mogą by napytać sobie biedy. Jako bohaterowie byli próżni, małostkowi i wyjątkowo niedojrzali, dawali okropny przykład młodym osobom, które się w tej historii zaczytywały, ale też, równocześnie, w wielu przypadkach byli stawiani za wzór. Wzór kochanków współczesnych, niedoskonałych, kierujących się pożądaniem, a nie uczuciami. To byłaby gratka dla psychologów lub świetny temat pracy magisterskiej, ale ja nie o tym. Miałam pisać o książce. O...

Michał Jan Chmielewski ‒ Indygo

W latach dziewięćdziesiątych mieliśmy do czynienia z jednym z bardziej popularnych seriali czyli Z archiwum X . Dwoje agentów specjalnych starało się rozwiązać zagadki paranormalne, często narażając swoje życie. Wspominam o tym serialu nieprzypadkowo, ponieważ bohaterowie z powieści Indygo, mimo młodego wieku, bardzo przypominali mi serialowych Muldera i Scully. Czy dzieci bawią się w śledztwo przypadkowo, czy też tylko one mogą rozwiązać zagadkę? Przenieśmy się zatem do Baskin, niewielkiego miasteczka, nad którym wisi klątwa tajemniczych zniknięć dzieci ‒ przypadkowych osób, które po prostu przepadały bez wieści. Zastanawiające jest, że policja nie jest w stanie ich namierzyć, każda próba ustalenia w jakich okolicznościach dzieci znikały kończy się fiaskiem, natomiast dwoje nastolatków; Ada zwana Rudą i jej przyjaciel Emil, który nomen omen słyszy głosy martwych, biorą sprawy w swoje ręce i starają się rozwiązać tę pełną tajemnic i niedopowiedzeń sprawę. Kim jest tajemn...

Maria Zdybska – Wyspa Mgieł i Jezioro Cieni

Często, w kontekście książek słyszę powiedzenie: "Cudze chwalicie  –  swego nie znacie" . Prawda jest taka, że jako czytelnicy, wybieramy autorów, o których jest głośno, a świat zachwyca się ich historiami. Wolimy czytać książki "przetestowane" przez innych, po to, by się nie rozczarować, lub zminimalizować to ryzyko. Niestety nie zawsze ten rodzaj wyboru się sprawdza, bo każdy ma inny gust. Od pewnego czasu nadrabiam polskie zaległości fantasy i już kilkukrotnie wspominałam, że oprócz tego, że Polacy nie gęsi... to i opowieści zgrabne pisać potrafią. A te, które przygotowała dla swoich czytelników Maria Zdybska, wypadają wyjątkowo smacznie. Mowa tu o dwóch tomach powieści fantasy z cyklu Krucze serce – Wyspa Mgieł i Jezioro Cieni. Trzeba przyznać, że historia zaczyna się dość typowo, bowiem poznajemy krnąbrną i pyskatą Lirr, córkę pirata, która przebywa na dworze podupadającej na zdrowiu królowej Maeve. I choć nie wiemy, dlaczego tam przebywa i jaką ma ...

Katarzyna Grabowka – cykl Magia ukryta w kamieniu

Czasem miewam książkowego kaca. Raz jest mocniejszy, a innym razem słabszy. Ten po przeczytaniu trylogii autorstwa Katarzyny Grabowskiej wyrzucił mnie z życia mola książkowego na dobre kilka dni. Spodziewajcie się więc tutaj miodu i lukrowania, bowiem ta trylogia trafiła w mój gust tak mocno, że nie mam się do czego przyczepić, a jeśli już to będzie tego niewiele. Ba, śmiem twierdzić, że moja półka z książkami fantasy wymaga pewnej reorganizacji. Przygody Julii rozpoczęły się po dotknięciu przez nią tajemniczego głazu. Dziewczyna przeniosła się w bliżej nieokreśloną przeszłość czy też równoległy świat, po to, by koło czasu zatoczyło pełny okrąg i dokonała się stara przepowiednia. Dziewczyna przebywa w Burii, gdzie uczy się obyczajów i tradycji tego dziwnego państwa. Poznaje też gorzki smak miłości i poświęcenia. Za sprawą intryg i kłamstw uknutych przez podstępnego nadwornego medyka, zostaje zmuszona do ucieczki i wraz z grupą przyjaciół udaje się w wyniszczającą wędrówkę po...

Monika Rzepiela – Szlacheckie gniazdo

W XVIII wieku powstała w Polsce Szkoła Rycerska, ludzie powoli przyzwyczajali się do tego jak ważna jest nauka, rozwijała się kultura i sztuka, założono Teatr Polski, a Stanisław August Poniatowski, wspaniały mecenas sztuki, urządzał obiady czwartkowe. Mimo tego oświecenie było wyjątkowo brutalne dla Polski. Pod względem politycznym i terytorialnym nasz kraj właściwie nie istniał i krok po kroku, za sprawą Austrii, Prus i Rosji zgrabiono ziemie w trzech rozbiorach, ostatecznie tracąc niepodległość aż na 123 lata. To podstawy, które zna każdy z nas. Rzadko jednak zadajemy sobie pytanie jak naprawdę wyglądało życie ówczesnych mieszkańców i nie chodzi tu o mieszczan, a o dwory i wsie, szlachtę i chłopów, dzięki którym nasza historia jest tak bogata. Przenieśmy się zatem na Pogórze Karpackie, do Pawłówki, majątku zarządzanego przez Gracjana Pawłowskiego. Ostatniego dnia 1776 roku w dworku rodzi się maleńka dziewczynka Leontyna, a kilka godzin później, we wsi, przychodzi na świat...

Gosia Lisińska – Światła w jeziorze

Czy może być coś lepszego niż niezobowiązująca lektura do kawy i kilka godzin świętego spokoju? Pewnie odpowiecie, że znalazłoby się kilka rzeczy, ale jeśli myślicie o lekturze, to mam pewną propozycję. Nie jest to powieść dla osób szukających wzniosłych treści, a dla tych, które chcą się pośmiać, pomruczeć z ukontentowaniem i powzdychać do wyimaginowanych bohaterów. Otóż, przed Wami szalona Karolina, pracownica korporacji, beznadziejnie zakochana w koledze z sąsiedniego biurka, inteligentna i pyskata niemal trzydziestolatka, której do szczęścia brakuje miłości i odrobiny pikanterii. Uważa się w tej dziedzinie za życiowego nieudacznika, do czasu gdy na horyzoncie pojawia się nie tylko znany jej dobrze Kuba, ale też piekielnie seksowny Włoch. I problem stworzy się sam, a jego rozwiązanie wcale nie będzie łatwe. Jak już wcześniej wspomniałam, Światła w jeziorze to miłe czytadło, do treści którego raczej nie powinno się przykładać zbyt dużej uwagi. Tego rodzaju literatura ...