Miło jest od czasu do czasu pogrążyć się w odprężającej lekturze, która nie wymaga analizowania, która płynie i po prostu przedstawia przyjemną treść. "Noc na Alasce" właśnie taka jest. A, że przeczytałam ją dosłownie do popołudniowej kawki, to już w ogóle atut.
Jest to opowieść o Danieli. Młodej kobiecie, którą, pomimo młodego wieku, los porządnie doświadcza. Dziewczyna stara się stawiać sobie zadania i dąży do celu z uporem. W końcu, za namową przyjaciela wyrusza do Kanady, by tam realizować się w roli kierowczyni ciężarówki. Wszystko idzie jak po maśle do momentu wypadku na Alasce. Wtedy to poznaje tajemniczego Jacka, który odmieni jej życie na zawsze.
To była bardzo przyjemna dawka romantycznych uniesień, ale podanych całkiem smacznie, bez pikantnych szczegółów, bez wszędobylskiego seksu opisanego krok po kroku. Tu było romantycznie i delikatnie, dzięki czemu wyobraźnia miała co robić.
Autorka stara się przedstawić główną bohaterkę jako osobę niezależną, stawiającą na rozwój i szanującą poczucie własnej wartości. W większości jej się to udaje, choć zapewnianie o tym czytelnika niemal co chwilę, trochę ten efekt psuło.
Zresztą postaci, których tu nomen omen sporo są bardzo dobrze przygotowane. Niektóre zachowują się infantylnie, inne szowinistycznie, a jeszcze kolejne serdecznie. Wszystko to tworzy dość ciekawy tygiel, w którym gotują się bohaterowie ludzcy i popełniający błędy.
Poczytajcie. Oderwiecie się na kilka dobrych godzin od rzeczywistości.
Komentarze
Prześlij komentarz