Jakże mi smutno, że to już jest koniec! Marta Kisiel postawiła ostatnią kropkę w trzecim tomie cyklu wrocławskiego i tak wymiętoliła moje czytelnicze zmysły, że będę miała książkowego kaca przez kolejne kilka dni. No, ale do rzeczy. O co tyle hałasu i dlaczego Autorka znów zaskakuje? Ano, pędzę z odpowiedzią.
Obraz Dariusz Sankowski z Pixabay
Osoby, które mnie znają, wiedzą, że o kiślowych uniwersach mogę mówić długo, barwnie, odpowiednio dozując ilość lukru, czyli najlepiej wywalić w wypowiedzi zawartość czterdziestotonowej ciężarówki i posypać wszystko brokatem. No, kocham jej twórczość i tyle. I w zasadzie na tym można by poprzestać, jednakże kilka słów o Płacz należy się jak pisarzowi serniczek, zatem proszę.
Znane nam Sternówny oraz siostry Bolesne, ciapkowaty (choć nie do końca) Karolek, naburmuszony Gerd i całkiem nowa postać czyli Hubert, znów zajmą Wam wieczór. I wierzyć mi musicie, że będzie pełen przygód. Bo czegóż można się spodziewać po mojrach, psychopompach, strzygoniu, zegarmistrzu i rezolutnych mężczyznach obdarzonych praktycznymi talentami? Ano perypetii na najwyższym poziomie, dodatkowo okraszonych mięsistymi, dowcipnym dialogami, ironią, ripostami i klimatem rodem z najlepszych filmów grozy.
Powieść zamyka wszystkie wątki, które do tej pory przedstawiła Marta Kisiel. Zderza swoich bohaterów z okropną rzeczywistością, stawia przed nimi zadania, które bardzo trudno wykonać i przemóc swoje lęki. Prześwietla postaci, odziera je z kolejnych warstw i ukazuje to, co się pod nimi kryje. Ukazuje zbolałe dusze, złamane przez życie postaci, niepewnych i zagubionych ludzi, którym trudno jest żyć. Żyć w normalnym świecie i zapomnieć o potwornościach, które zobaczyli zanurzając się w czasie.
To zdrowa porcja fantasy, w którą doskonale wpleciono ważne dla Dolnego Śląska wątki historyczne. Tragiczne, niosące ze sobą pasmo cierpienia wielu ludzkich istnień, którego nie da się zapomnieć i naprawić.
W książkach Marty zawsze doszukuję się przesłania i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Są one na tyle uniwersalne, że każdy czytelnik znajdzie w nich wsparcie dla siebie. Postawiłabym też śmiałą tezę, mówiąc, że im częściej czytam jej książki, tym innych morałów się doszukuję. Bo wiedzieć trzeba, że są dobrze ukryte.
Więcej wiedzieć na temat tej książki nie trzeba. Po prostu musicie ją przeczytać.
Komentarze
Prześlij komentarz