Przejdź do głównej zawartości

Elizabeth Fremantle – Siostry zdrady

 Z historią angielską, choć niezwykle ciekawą i barwną, niewielu z nas ma do czynienia na co dzień. Zwykle czerpiemy wiedzę z filmów historycznych lub reportaży, a rzadziej zaglądamy do książek. I choć Elizabeth Fremantle nie napisała książki sensu stricte historycznej, a jedynie beletryzowaną powieść, której fabułę umieściła w Anglii XVI wieku, to jednak o prawdę martwić się nie trzeba, bo to właśnie fakty historyczne są stelażem całej opowieści.



Powieść dotyczy Katarzyny i Marii Grey, które po strasznej egzekucji ich siostry Joanny próbują wieść życie po swojemu, ale dworskie układy, polityka i konwenanse im na to nie pozwalają. Szukają więc pomocy u flamandzkiej portrecistki, która wówczas wymykała się konwencji i była uznawana za skandalistkę, ale zadomowiła się we dworze. Tymczasem, w rodzinie królewskiej na świat nie przychodzi żaden męski potomek i sukcesja może leżeć po stronie kobiet. Walka więc trwa...

Zanurzenie się w intrygach dworskich, polityce i skandalach panujących u Tudorów, to czysta czytelnicza rozkosz. Autorka ukazuje to, czego w książkach historycznych nie ma, czyli ciągłe niebezpieczeństwa, balansowanie na granicy przyzwoitości, dramaty i niedopowiedzenia, które prowadzą do konfrontacji. 

Fremantle skupiając się na poszczególnych postaciach, pokazuje ich osobistą i intymną stronę, odziera je ze sztywnych zasad dworskich i ukazuje bohaterki krewkie i niejednoznaczne, które usiłują przetrwać w niebezpiecznym środowisku.

To bogata, szczegółowa i dość dramatyczna powieść utkana na kanwie wydarzeń historycznych, ale opowiedziana tak pysznie i oryginalnie, że czyta się jak najlepszą powieść szpiegowską. Wspaniała i wyjątkowa!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...