Przejdź do głównej zawartości

Sylwia Winnik – Tymek, czarny kot i tajemnica krzywej wieży

 Czy wiedzieliście, że w Ząbkowicach Śląskich, oprócz cudownej huty szkła, które zdobiło półki i kredensy tysięcy polskich (i nie tylko) gospodarstw domowych, jest krzywa wieża? A wiedzieliście, że przez wieki miasto nazywało się Frankenstein i być może stąd pomysł Mary Shelley na napisanie słynnego bestsellera. Jeśli nie wiecie, to zachęcam do lektury "Tymka, czarnego kota i tajemnicy krzywej wieży".



Drodzy rodzice i młodzieży, która być może zbłądziła tuta, szukając ciekawej lektury. Oto przed Wami książka przygodowa niebanalna, która pyszni się smaczkami historycznymi, bawi krnąbrnymi acz wysoce inteligentnymi postaciami oraz uczy tego, o czym w historycznych książkach piszą rozwlekle i skomplikowanie.

Jest to kolejna część przygód wesołej magicznej paczki przyjaciół, która rozwiązuje nie lada zagadkę. I ta lekko kryminalno-detektywistyczna historia zachwyca tak, że "połyka" się ją na raz. Nie nudzi bowiem wielostronicowymi opisami, historyczne ciekawostki są tu przedstawione w sposób skondensowany i lapidarny, a postaci krążące wokół, nadają treści odpowiedniego charakteru.

Wszystko ma tutaj swoje miejsce i cel. Książka edukuje, zachęca do odwiedzenia miejsc, o których się czyta. Pobudza ciekawość, wyobraźnię i kreatywność. Na podstawie przygód Tymka i reszty, można wspólnie zorganizować świetną zabawę, na przykład w łapanie gargulców.

Przestrzec muszę jedynie przed bardzo niebezpiecznym narzędziem, którym posłużyła się tutaj autorka... ta książka przenosi w czasie! Serio!

Gorąco polecam młodszej młodzieży, choć i starsza będzie czerpała z niej radość!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...