Przejdź do głównej zawartości

Monika Cieluch – Na zawsze i na wieczność

 Książki Moniki Cieluch niosą ze sobą otuchę i to, że zawsze warto walczyć. O siebie, o najbliższych, o marzenia, etc. Z powieści na powieść, jej historie są bardziej wyrafinowane, głębsze i piękniejsze. A dziś krótko o najnowszej, która stała się moją ulubioną.



Jest to historia miłości dwojga ludzi, którzy są dla siebie stworzeni. Los płata im figle i rozdziela na kilka lat. Ich nici przeznaczenia jednak splatają się po dłuższym czasie, a życie szarpie nimi w każdą stronę i ciągnie ku sobie. Ponowne zbliżenie jednak jest procesem żmudnym i pracochłonnym, ale miłość przezwycięży każdą przeszkodę.

To książka, którą śmiało włożyłabym do szuflady z gatunkiem YA. Przypominała mi nieco twórczość Abbi Glines, której romanse mają w sobie mnóstwo ładunków emocjonalnych, ale zawsze na pierwszym planie stoi miłość. Tak też było i w przypadku tej powieści.

Lekkość z jaką Monika Cieluch opowiada o utraconym uczuciu jest niebywała. Pięknie opowiada o przeżytych traumach, ukazuje trudności, z którymi bohaterowie muszą borykać się na co dzień, ale cały czas daje czytelniczkom nadzieję, że te trudy i starania warte są nagrody, która czeka na końcu tej ciężkiej podróży.

To urocza i bardzo romantyczna historia miłosna, pełna wzlotów i upadków, ale i nadziei na lepsze jutro, które dzięki wspólnej pracy może zaprocentować wspólnym, szczęśliwym życiem.

Gorąco polecam wszystkim miłośniczkom romansów, które nie skupiają się jedynie na relacji dwojga ludzi a ukazują prawdziwe życie, z blaskami i cieniami.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...