Przejdź do głównej zawartości

Natalia Thiel – Odcienie samotności

 Czymże byłybyśmy w tej chwili, gdyby nie nasze babki i prababki, które ponad sto lat temu jęły maleńkimi kroczkami torować sobie drogę ku niezależności? Ano możliwe, że nadal tkwiłybyśmy w szponach zacofanego patriarchatu. Współcześnie możemy odetchnąć z ulgą, bo mamy już ugruntowaną pozycję, jednak w kilku kwestiach mamy jeszcze wiele do zrobienia. A o tym, jak mniemam będzie opowiadała wyjątkowa saga autorki, ponieważ pierwszy tom daje ku temu nadzieję.




Powieść tylko z pozoru opowiada historię młodziutkiej Wiktorii, która wraca do rodzinnego dworku z Warszawy, uprzednio odrzucając kolejne awanse zainteresowanych nią kawalerów. Tuż przed powrotem poznaje żołnierza Franciszka, który zawraca dziewczynie w głowie, jednak niebawem do uderzania w konkury dołącza hrabia Rzeski, który już dawno zagiął na nią parol. Kogo wybierze dziewczyna i czy w tej kwestii będzie miała w ogóle coś do powiedzenia?

Natalia Thiel jak zwykle zachwyca. Tym razem jednak skupiła się na czasach zamierzchłych, które dla kobiet nie były jednym z gorszych w historii. To właśnie w XIX wieku kobiety traktowano jako te, które mają "mniejszy rozum", które muszą podporządkować się woli mężczyzny i bezgranicznie oddać się jego jurysdykcji. 

Zawarła więc tutaj autorka pakt z kobietami, które [mimo, że wymyślone] mogły istnieć naprawdę. Zwróciła więc uwagę na moc każdej z nich, która choć mało dostrzegalna, zawsze pomagała w osiągnięciu sukcesu. Mamy więc tu przekrój kilkudziesięciu lat, na przestrzeni których żyje kilkanaście bohaterek. Poczynając od podlotka, któremu jedynie bale i rauty w głowie, po szanowane matrony, seniorki rodu, aż po służbę. Wszystkie te niezwykłe kobiety, znając swoje miejsce w szeregu, próbują się mimo wszystko wybić, wydrapać pazurami dla siebie miejsce, które by je satysfakcjonowało. I choć są to jedynie strzępki i drobiazgi to summa summarum zbliżają je do feministycznego buntu, który wybuchnie całą siłą w XX wieku.

Ta powieść ukazuje też polską zaściankową, opowiada o przywilejach jakie jej się należą, o tym jak prowadzone są majątki, jak dużą rolę odgrywa spłodzenie potomka lub wprost przeciwnie, wżenienie się do bogatej rodziny i zawłaszczenie posagu panny młodej.

Wszystko przeplata się tu ze światłością naukowców (okoliczny doktor), wrażeniem nieomylności i obłudą (proboszcz Twarożek), a także przaśnością wieśniaków i ich prostym życiem składającym się z pracy na rzecz jaśnie państwa i w międzyczasie wychowywaniem potomstwa.

To wyjątkowa, poskładana niczym wachlarz powieść historyczna o kobietach żyjących według norm wytyczonych im przez mężczyzn. Wspaniała, wielowarstwowa historia o sile, zawziętości i prawdzie. Najgoręcej polecam!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n