Przejdź do głównej zawartości

You Yeong-Gwang – Sklep pory deszczowej

 Czasem zachodzi potrzeba przeczytania książki nieoczywistej, tajemniczej, której oniryczność aż kłuje w oczy, ale trudno się od niej oderwać, by z rozmarzeniem i westchnieniem dobrnąć do końca. Taką powieścią bez wątpienia jest "Sklep pory deszczowej", który zachwyca tak mocno jak zasmuca. O czym jest więc ta historia?



Ano o niezwykłym miejscu, w którym znajdują się księgarnie, perfumerie i inne butiki. Jest jednak przeszkoda, która pozwala tam wejść tylko wybrańcom. Należy otrzymać magiczne zaproszenie. Szybko jednak okazuje się, że szczęście, którego się tam szuka ma swoją cenę. Trzeba je znaleźć w ciągu tygodnia, inaczej zostanie się tam na zawsze. Na pełną przygód drogę decyduje się Serin. Tylko jakie ona ma wyobrażenie o szczęściu i czy nie zmieni zdania?

Ach, cóż to była za piękna i wyjątkowa powieść. Pełna bólu, ale też miłości, dająca nadzieję i otulająca skołatane serce. Niezwykle ważna i cudowna opowieść o poszukiwaniu szczęścia i radości, które obezwładniają, pętają duszę i ciało i przynoszą ze sobą doznania, które nie śniły się bohaterom.

To opowieść złożona, marzycielska i oniryczna. Bierze czytelnika za dłoń i prowadzi przez ścieżki wytyczone w fabule. Nie przeszkadza to jednak w odbiorze, a jedynie potęguje doznania. Powieść wzrusza, czasem rzuca pod nos poczucie niesprawiedliwości, żal i cierpienie, ale pomaga też sobie z nim poradzić w sposób absolutnie wyjątkowy.

To nie jest zwykła powieść obyczajowa, którą zapomina się kilka dni po przeczytaniu. W przypadku tej książki jest inaczej. Autor wyładował ją po brzegi potężnym ładunkiem emocjonalnym, który rozwija się niczym kolorowy wachlarz i pozwala na dozowanie go w odpowiednich dawkach. Początkowo historia oczarowuje, owija czytelnika wstęgami tajemniczości i pierwszych, nieśmiałych prób poszukiwania szczęścia. Dopiero w drugim etapie, pozwala na poznanie poszczególnych postaci i stopniowe rozwiązywanie tajemnic, które wokół nich się namnożyły. 

To była przepiękna, oniryczna i marzycielska opowieść o sile miłości, przyjaźni i zaglądaniu we własne myśli. Nieco filozoficzne podejście do tego, co dzieje się w ludzkiej duszy. Zderzenie romantyczności, doznań fizycznych i duchowych z prozą codzienności i decyzji podejmowanych z myślą o przyszłości. Bardzo polecam!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...