Robert Harris to klasa sama w sobie. Jego powieści sensacyjne zawsze są świetnie przygotowane pod względem historycznym i nie mają słabych stron. Tym razem jednak, autor wykoncypował sobie coś w stylu Dana Browna i jego największego bestsellera – "Kod da Vinci". Nie wyszło to źle, absolutnie, ale jednak za dużo podobieństw do wspomnianej powieści.
Kościół Katolicki jako taki, od kilku lat przeżywa potężny kryzys. I jedyną winą ponoszą sami księża na każdym, absolutnie każdym stopniu ichniej hierarchii. Powieść Harrisa jedynie utrwala ten schemat. Wprawdzie to tylko powieść sensacyjna, której historia powstała w głowie autora, jednak wcale nie niemożliwa.
Autor zwraca uwagę na ludzi. Nie ocenia, nie stawia przed czytelnikiem gotowych odpowiedzi, ale przedstawia realne problemy, z którymi borykali się wszyscy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami KK. Harris daje wskazówki, opisuje pewne rzeczy, ale to, w jaki sposób zostanie odebrana dana historia czy zachowanie należy tylko i wyłącznie do czytelnika.
To bardzo dobra książka. Strach i obawy przed wyborem papieża były niemal namacalne, a wartka akcja i ciągłe problemy, które napotykali na swojej drodze bohaterowie, dodatkowo trzymały w napięciu.
Harris pisze rzeczowo, dosadnie, czasem przerażająco i obrazoburczo, ale bez fałszywego wygładzania treści. Ten zabieg może odrzucać, ale może też przysporzyć mu wielbicieli, bo w pewnych sytuacjach lepiej mówić wprost niźli krążyć wokół sprawy jak sęp.
Komentarze
Prześlij komentarz