Przejdź do głównej zawartości

Robert Harris – Konklawe

 Robert Harris to klasa sama w sobie. Jego powieści sensacyjne zawsze są świetnie przygotowane pod względem historycznym i nie mają słabych stron. Tym razem jednak, autor wykoncypował sobie coś w stylu Dana Browna i jego największego bestsellera – "Kod da Vinci". Nie wyszło to źle, absolutnie, ale jednak za dużo podobieństw do wspomnianej powieści.



Kościół Katolicki jako taki, od kilku lat przeżywa potężny kryzys. I jedyną winą ponoszą sami księża na każdym, absolutnie każdym stopniu ichniej hierarchii. Powieść Harrisa jedynie utrwala ten schemat. Wprawdzie to tylko powieść sensacyjna, której historia powstała w głowie autora, jednak wcale nie niemożliwa.

Autor zwraca uwagę na ludzi. Nie ocenia, nie stawia przed czytelnikiem gotowych odpowiedzi, ale przedstawia realne problemy, z którymi borykali się wszyscy, łącznie z najwyższymi przedstawicielami KK. Harris daje wskazówki, opisuje pewne rzeczy, ale to, w jaki sposób zostanie odebrana dana historia czy zachowanie należy tylko i wyłącznie do czytelnika. 

To bardzo dobra książka. Strach i obawy przed wyborem papieża były niemal namacalne, a wartka akcja i ciągłe problemy, które napotykali na swojej drodze bohaterowie, dodatkowo trzymały w napięciu.

Harris pisze rzeczowo, dosadnie, czasem przerażająco i obrazoburczo, ale bez fałszywego wygładzania treści. Ten zabieg może odrzucać, ale może też przysporzyć mu wielbicieli, bo w pewnych sytuacjach lepiej mówić wprost niźli krążyć wokół sprawy jak sęp. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...