Lubię, kiedy autor ma poczucie humoru. Lubię też, kiedy podąża mało utartym szlakiem, naciąga pewne rzeczy do granicy absurdu i drwi ku uciesze czytelników. I dlatego komedia kryminalna, to mój przyjaciel na poprawę samopoczucia. A trup? A trup to jedynie dodatek do fajnej fabuły. No bo jakże to? Kryminał bez denata?
O czym ta powieść opowiada, dowiecie się na zakładce i na pierwszym lepszym portalu czytelniczym. Chciałabym więc zająć się tym, co tak naprawdę skłoniło mnie do tego, by napisać o tej książce, tym, co zachwyciło, rozśmieszyło i urwało kilka wieczorów.
Otóż, wiedzieć musicie, że przez treść się płynie. Autorka napisała ją tak, że czyta się jednym tchem. Nie ma tu miejsca na wyidealizowanych bohaterów, nienaganne zachowania czy też edukacyjne dyrdymały. Tutaj znajdziecie rozrywkę na wysokim poziomie.
Wspaniałe, inteligentne, czasem przejaskrawione i naciągane dialogi, nadają opowieści kuriozalnego tonu, a opisy są wypchane po brzegi przymiotnikami i wpływają na wyobraźnię jak niejeden film.
Czytałam gdzieś, że książka ta wydaje się infantylna, a treść jest niedorzeczna i dziecinna. Wiadomo, że każdy ma prawo do własnej opinii i odczuć, ale w tym przypadku są to słowa dla mnie niezrozumiałe. Trzeba odróżnić pewne rzeczy, przyjrzeć się sobie, własnym zachowaniom i życiu, i spojrzeć na to wszystko z dystansem. Może się wtedy okazać, że warto się z siebie śmiać i dodać w życiu nieco luzu i pikanterii. A to polecam wszystkim, ku lepszemu samopoczuciu.
Wszystkim, którzy lubią dziwne poczucie humoru, mają dystans do życia i potrafią się śmiać z samych siebie serdecznie polecam tę książkę. Nie zawsze wszystko trzeba brać do serca, dlatego mrugam Wam jednym okiem i idę ułożyć tę książkę na półce.
Komentarze
Prześlij komentarz