W powieściach obyczajowych szukam spokoju. To właśnie one są dla mnie balsamem dla duszy i przy nich naprawdę wypoczywam. W "Domu pod kasztanem" znalazłam to wszystko, ale też i kilka innych rzeczy i z rozkoszą się nimi dzielę.
Opowieść rozpoczyna się szalenie sielsko i spokojnie. Autorka powoli, sukcesywnie wprowadza czytelnika w świat pełen zapachów, smaków i nostalgii. Snuje swoją historię z wprawą barda i coraz bardziej oplata czytelnika swoimi mackami. Niezauważalnie i bezboleśnie zaciekawia baśniowością i obietnicą spędzenia cudownych, absolutnie relaksujących scen.
Wszystko się tu zgadza. Są i elementy baśniowe, które wprowadzają do powieści nieco magii, są i sceny przygodowe, ciekawe i przyciągające wzrok. Ale są też opowieści stricte obyczajowe, swojskie, znajdzie się szczypta romansu, przyprawiająca o szybsze bicie serca i to, co powoduje, że książka jest inna niż wszystkie, czyli kilka ładnych i sensownych słów o poszukiwaniu siebie.
Tak, znajdują się tutaj mądre sentencje, które z powodzeniem mogą służyć jako cytaty na dobry początek dnia/tygodnia/życia. Można je interpretować dowolnie i dopasowywać do własnych celów. Ta uniwersalność jest szalenie plastyczna.
To też historia o tym, że w życiu ważna jest miłość, zaufanie do drugiej osoby i bezinteresowna przyjaźń. To wskazówka, by czasem zwolnić i rozejrzeć się wokół, przemyśleć to i owo i ewentualnie coś zmienić. Bo przecież zmiany nie są złe!
Natalia Przedzik napisała książkę cudownie ciepłą i mądrą, ociekającą wiejskim życiem i odkrywaniem tajemnic własnej duszy. Bardzo polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz