Przejdź do głównej zawartości

Arkady Saulski – Krew kamienia

 Wielbiciele fantastyki, strzeżcie się! Albowiem nadchodzi para niezwykła i szalenie niebezpieczna. On  bezwzględny morderca, najemnik, potwór w ludzkiej skórze, oprawca z wytatuowanym na obliczu każdym przewinieniem. Ona  zwinna i gibka wojowniczka, władająca łukiem i kuszą lepiej niż niejeden mężczyzna, pełna determinacji i żądna zemsty. Czy z tego sojuszu wynikną kłopoty? Oczywiście. Bez dwóch zdań. Ale jakież one będą ciekawe!


Obraz 3centista z Pixabay


Oto przed Wami jednotomowa, zamknięta powieść o bohaterach, których próżno szukać w innych tego typu powieściach. Bo tego, że czekają na Was przygody  możecie być pewni, że będą oryginalne i nieprawdopodobne  też i, że polubicie Harlana i Nira. Bardzo ich polubicie, bo pomimo wielu potworności, które zrobili, to dobrzy ludzie są.

Musicie bowiem wiedzieć, że ta książka bohaterami stoi. Fabuła płynie wartko i przerzuca czytelnika z akcji na akcję, nie pozwalając na odpoczynek. Autor od początku zaprasza do pędzącego wagonika z napisem "przygoda", po czym zwalnia blokadę i serwuje czytelnikowi arcysmaczne historie, w których nie ma brokatu i lukru. Trup ściele się tu gęsto, trzewia fruwają wokół i obracają się w drastycznym danse macabre wraz z rozczłonkowanymi ciałami ludzkimi i nie tylko. A w środku tego pobojowiska najprawdziwsze, nieco siermiężne i toporne postaci, które ujmują tym, że są tak inne od tych, o których najczęściej się czyta. Pozbawione sztuczności i przesady, postaci na wskroś proste, ale waleczne i szalenie niebezpieczne. 

Harlan przypominał mi nieco martinowskiego Ogara z Gry o Tron, bezwzględnego olbrzyma, którego trudno było zabić. Doskonałego szermierza i wytrawnego wojownika, który uwielbiał przelewać krew. Człowieka maszynę, niosącego śmierć i ból, który w ostatecznym rozrachunku usiłuje odpokutować swoje winy.

Nira, natomiast była ozdobą tej powieści. Silna, zwinna wojowniczka, która nie boi się wyzwań, jest doskonałym strategiem i posiada zmysł zwiadowczy. Pałająca żądzą zemsty, uparta i ambitna kobieta, która wie czego chce i jak to zdobyć.

Dlaczego tak dużo tu dziś o bohaterach, a mało o fabule? Ano dlatego, że to właśnie postaci mnie zauroczyły. One stanowią oś tej powieści i to w ich rękach tkwią sznurki, którymi autor chyba tylko w teorii pociągał. Żyły one bowiem własnym życiem.

Mnóstwo tu też magii, ciekawych legend i podań, czarownych zdarzeń i niebezpiecznych praktyk. To wszystko jednak jest składową świata, do którego przyszło nam wkroczyć i obserwować jego mieszkańców.

To doskonała powieść fantastyczna. Pełna zaskakujących zwrotów akcji i fabułą przypominającą tolkienowskie uniwersa. Niech więc w świat wieść płynie, że czytać ją warto, bo inaczej Harlan trzepnie Was toporem. A tego byście nie chcieli...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn