Zastanawiałam się właśnie, czy można by zakwalifikować tę powieść do gatunku "retro kryminał" i stwierdziłam, że to całkiem adekwatne określenie. A że i treść temu odpowiada, toteż w takich kategoriach będę ją traktować. Co rzecz jasna nie oznacza, że stanowi to jakiś problem.
Akcję umiejscowiono w ściętym mrozem i obsypanym śniegiem Londynie, który właśnie przygotowuje się do świąt Bożego Narodzenia. Niestety, na dwa dni przed wigilią, dwaj śledczy otrzymują wezwanie do jednego z zaniedbanych mieszkań, by ujawnić w niej ciało starszej kobiety. Szybko okazuje się, że śmierć nie nastąpiła z przyczyn naturalnych, a podejrzanych jest co najmniej kilku.
Opowieść przedstawiono w przystępny sposób. Napisano go tak, by przez historię płynąć i wchłaniać ją jak gąbka, ale też bawić się w detektywa i próbować rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci.
Jeśli zaś chodzi o bohaterów, to są na wskroś ludzcy, pełni wad i przywar, z którymi muszą sobie w życiu radzić. Ale żeby nie było, że jedynie na wady zwracałam uwagę, muszę powiedzieć, ze są też dowcipni, odważni i tacy, że chcielibyście się z nimi zaprzyjaźnić.
Autorka umiejętnie prowadzi fabułę. Powoli przyzwyczaja czytelnika do sytuacji, wyjaśnia stopniowo zawiłe elementy i celowo wprowadza w błąd. Daje fałszywe wskazówki, po to, by zaintrygowany tym czytelnik nie mógł się oderwać od lektury. Wątki przedstawione w powieści zazębiają się nieprzewidywalnie i ostatecznie doprowadzają do zaskakującego finału.
Jeśli macie więc ochotę na niewielką dawkę detektywistycznych dywagacji, nieco przysłoniętych dramatycznymi zdarzeniami z przeszłości, to ta książka spełni Wasze oczekiwania. Napisana jest ładnie, a fabuła jest klarowna i ciekawa. To tzw. książka do kawki. Do połknięcie "na raz".
Komentarze
Prześlij komentarz