Przejdź do głównej zawartości

Krystyna Mirek – Flowers

 Lubię książki Krystyny Mirek za ich przekaz, często podwójne dno. Lubię jej pióro też ze względu na fakt, że szybko potrafi się wstrzelić w fabułę i nie rozwleka niepotrzebnie, co powoduje, że jej powieści czyta się ciągiem i po kilku godzinach z usatysfakcjonowaniem kończy.



Jest to ładnie skonstruowana powieść obyczajowa, która skupia się się na złu, dobru, wychodzeniu ze stanu silnie stresogennego, ale też o tym, jak dwie bardzo zranione osoby, mogą się odnaleźć w mackach bólu i oparach beznadziei i poczuć coś na nowo.

Tym razem, autorka skupiła się na tym, by ukazać destrukcyjną i okropną twarz narcyzmu. Wskazała obraz rodziny uchodzącej wśród znajomych i pracowników za idealną, a zaraz po zamknięciu drzwi domu okazywało się, że mężczyzna to psychiczny manipulant, częściowy psychopata, człowiek pozbawiony jakiegokolwiek poczucia odpowiedzialności za rodzinę, za to pieniacz, psychiczny oprawca i zadufany w sobie człowiek. I to on jest odpowiedzialny za problemy zachodzące nie tylko w obrębie jego rodziny, ale i firmy, która jest jego oczkiem w głowie.

Krystyna Mirek potrafi zwracać uwagę na rzeczy ważne. Nie owija w bawełnę, ukazuje sprawy takimi jakimi są, ale nie ocenia. To zostawia czytelnikom i niemal nakazuje, by pewne niuanse przeanalizowali osobiście, doszukując się w swoim otoczeniu podobnych zachowań.

To nie jest lekka i infantylna powieść wakacyjna, a fajna, złożona i pogmatwana historia o zagubieniu i odnajdywaniu siebie na nowo. Polecam gorąco!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...