To, co przyszło mi na myśl, kiedy wzięłam do ręki tę powieść to "Miasto Kości" i przygody Clary i Jace'a. Podczas lektury okazało się jednak, że mam tu do czynienia z wyrafinowaną i wykwintną wręcz fantastyką nie tylko dla młodzieży zupełnie niepodobną do wyżej wymienionej (doskonałej nomen omen) książki.
Mamy tu pysznie rozwinięte uniwersum, w którym
niesprawiedliwie i okrutnie rządzi sześciu świętych, a pozostali
żyją tylko z dnia na dzień, mając nadzieję na przetrwanie i
obalenie rządów bezwzględnych apostołów.
M.
K Lobb to geniuszka. Autorka, która w tak zawiły, a jednocześnie
piękny sposób łączy ze sobą wątki fantastyczne, to dla mnie
mistrzyni. Czasem odnosiłam wrażenie, że pewne elementy są
zbudowane pieczołowiciej niźli w Grze o tron. Lobb nie jest
banalna. Miesza w fabule jak w wielkim kotle, osacza czytelnika
swoimi pomysłami, a bohaterów odziera z warstw jak cebulę.
Ta
książka jest wymagająca. Trzeba się przy niej skupić, by móc
czerpać radość nie tylko z niebywałych zdolności literackich
autorki, ale też historii, którą wymyśliła. Wielowątkowość i
ciągle pojawiające się nowe fakty, cudownie komplikują fabułę.
Wyraziste i nieidealne postaci zdobią tę historię niczym
gigantyczna brosza, a mnogość legend i podań dopina wszystko
fabularną klamrą.
Dzięki intrygom, knuciu i nieustającym
szaradom politycznym, powieść pędzi na złamanie karku i zwraca
uwagę czytelnika w ciągle nowe kierunki. Wszystko to doskonale
wyważono i skomentowano doskonałymi dialogami i
ripostami.
Rozpoczynając
tę serię, czytelnik musi zdawać sobie sprawę, że nic tu nie
będzie proste. Autor ma czas na to, by dopieścić swoje pomysły,
uczłowieczyć bohaterów i nadać im styl. Spowodować, że
czytelnik będzie mógł się z nimi utożsamić, albo, że zamarzy
mu się taka karkołomna, pełna przygód podróż.
Komentarze
Prześlij komentarz