Przejdź do głównej zawartości

Krystyna Mirek – Pojedynek uczuć

 Kiedy bierzesz do ręki powieść obyczajową, najprawdopodobniej masz ochotę na słodkie tête-à-tête z książką. Masz zamiar się odprężyć i poczytać o czyimś życiu, radościach i kłopotach, które najczęściej kończą się happy endem. "Inna kobieta" to jest powieść obyczajowa, ale nie znajdziecie tu infantylnej historyjki o miłości, a potężną dawkę życia, w którym karma nie daje o sobie zapomnieć i wraca ze zdwojoną siłą.



Wydawać by się mogło, że życie Mai płynie tak jak sobie to wymarzyła. Mąż – prawnik, ukochane dziecko i pielesze domowe. To wszystko jednak sypie się w jednej chwili, kiedy mąż postanawia od niej odejść i zostawić ją z kłopotami. Kobieta będzie musiała sobie poradzić i rozpocząć życie na nowo.

To bardzo elastyczna książka. Ma swoje tempo, które autorka dostosowuje do fabuły. Nie pędzi na złamanie karku, nie zatyka czytelnika rozbuchaną do granic możliwości akcją, a grzecznie i spokojnie wprowadza w kolejne etapy historii  nie epatując nadmiernymi informacjami. Wszystko ma tu swój czas i miejsce, co powoduje, że czytelnik doskonale i dogłębnie może zapoznać się z bohaterami.

Mamy tu niebywale delikatną rodzinną historię, sportretowaną w sposób wysoce kulturalny i delikatny. Niejasne losy bohaterów to szalenie wrażliwe i pełne nieporozumień i niesnasek kompendium wiedzy o ludziach żyjących obok nas. Bohaterowie są bardzo ludzcy i prawdziwi. Popełniają błędy, są nieidealni i tacy, jakich widzimy nie raz we własnych bliskich.

Atutem tej powieści jest bohaterka. Wspaniale wykreowana postać, przemyślana i przede wszystkim oddana w taki sposób, by można było ją polubić. Można się z nią utożsamiać, czasem się na nią wściekać, a innym razem śmiać się do rozpuku. Tacy ludzie istnieją i o takich chcemy czytać. Najważniejsze jednak jest to, żeby taki wspaniały charakter przelać odpowiednio na karty książki. Krystynie Mirek udało się to szczególnie.

"Pojedynek uczuć" to dobrze skonstruowana powieść obyczajowa, która ma kilka zadań. Mamy przy niej spędzić miło czas, nie nudzić się, ale czasem też się wzruszyć, gdzie indziej zaśmiać i co najważniejsze wynieść z tej opowieści jakąś mądrość. Wszystkie te punkty są spełnione, dzięki temu powieść czyta się lekko i bardzo szybko.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn