Przejdź do głównej zawartości

Lucinda Riley – Dziewczyna z wrzosowisk

 Czymże zasłużyła sobie Lucinda Riley na to, by mówiono o niej w literackim świecie? Ano niebywałym talentem, celnym i rzetelnym rozprawianiem się z przeszłością i obserwacją ludzkich charakterów, które tak skrupulatnie przedstawiała w swoich powieściach. Autorka powieści obyczajowych i książek dla dzieci, które wzruszają i pozostawią po sobie ślad, nie wróci już z nową pozycją, ale jej syn zadbał o to, by niektóre pozycje, wydane wcześniej, zanim Lucinda zdobyła sławę, przeredagować i wydać. A to cieszy niezwykle.




Historia Leah, która dorasta w biednej angielskiej rodzinie, przeplata się tu z opowieścią pełnym blichtru i sławy zubożałej malarki, jej dzieci i przystojnego syna miliardera. I choć wydawać by się mogło, że każda z tych osób ma swoje życie, to jednak łączą ich wszystkich ponure czasy II wojny światowej i zemsty człowieka, w którego żyłach płynęło czyste zło.

Riley stworzyła tu opowieść wielowymiarową, którą trzeba obierać z kolejnych warstw i odkrywać to, co jak się wydawało, pozostało daleko za bohaterami. I choć przeszłość bywa bolesna, to jednak ostateczne rozliczenie się z nią sprawia, że człowiek zaczyna żyć na nowo i oddychać pełną piersią.

Lucinda Riley ma swego rodzaju łatwość tworzenia niemal doskonałych powieści obyczajowych. Zawiłe i skomplikowane losy swoich bohaterów potrafi utkać z najpiękniejszych nici swojej wyobraźni. Każda z jej historii jest oryginalna, często wielopoziomowa i niepowtarzalna, co powoduje u czytelnika głęboką chęć odkrywania jej do końca. Autorka jest niewątpliwie miłośniczką sztuki, dając w swoich powieściach temu upust.

Jej dość rozpoznawalną cechą jest to, że postaci zawsze są wyraziste. Albo krnąbrne, nieznośne i bezczelne, albo wręcz odwrotnie – pełne spokoju i wewnętrznego ciepła. Nigdy za to nie są mdłe i nijakie. Co najważniejsze, najbardziej lubię w jej książkach postaci drugoplanowe, które nadają historii sensu i pięknie podkreślają jej odbiór. I tutaj nie zabrakło wspaniałych bohaterów, którzy nadawali historii rytmu. Wspaniałe dramatyczne postaci, które otaczały Leah ciasnym kokonem wspólnych relacji i powiązań, skomplikowanych losów i niełatwego życia.

Zajrzyjcie do tej książki. Jeśli nie mieliście do czynienia z powieściami Lucindy, a lubicie mądre powieści obyczajowe, to śmiało możecie zacząć od tej powieści. O pozostałych nie wspomnę, bo jestem przekonana, że po skończeniu tej pozycji, sięgniecie po kolejne.

Zachwycająca książka, odzierająca życie z wielu wyidealizowanych warstw i ukazująca to, co jest w nim najważniejsze!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...