Już dawno nie zachwyciła mnie tak bardzo powieść obyczajowa. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam książkę na wdechu i z rumieńcami na polikach. To powieść niemal doskonała. Taka, która porusza w organizmie czytelniczki wszystkie czułe struny i mimo, że jest to historia dość smutna, to jednak niesie nadzieję.
Opowieść toczy się tu dwutorowo; w czasach współczesnych i przed II wojną światową. Umiera ponad stuletni mężczyzna, który w miasteczku uznawany był za dziwaka. Cały swój podupadły majątek przepisuje wcześniej miejscowej parafii. Podczas inwentaryzacji walącego się budynku i dzięki wspomnieniom starszej mieszkanki, ludzie docierają do historii sprzed lat, która już na zawsze pozostanie w ich sercach.
Joanna Tekieli stworzyła opowieść na wskroś wyjątkową. Przepiękną, poprzetykaną niczym kilim licznymi retrospekcjami i załadowaną emocjami aż po brzegi. Ta nieprawdopodobna historia miłości i przywiązania, okraszona olbrzymią dawką bólu i cierpienia, wychodzi na jaw dopiero po wielu dekadach. I choć życie nie zawsze usłane jest różami, to jednak zawsze uczciwość i prawda się obronią, choćby to miało trwać wiele lat.
Rozwiązywanie zagadki sprzed lat jest opisane tak plastycznie i uczciwie, że trudno uwierzyć, że ta historia nie zdarzyła się naprawdę. Wszak wiekowych domów, które ledwo stoją i starszych ludzi pamiętających zamierzchłe czasy było niegdyś mnóstwo. Może gdzieś w Polsce jest taki budynek, który skrywa w sobie tajemnicę z przeszłości? Może trzeba to zbadać?
Najgoręcej jak mogę, polecam tę powieść przepełnioną miłością, czułością i kolorem niczym błyszczący kamień lapis lazuli. Cudowna!
Komentarze
Prześlij komentarz