Kate Morton nieustannie mnie zachwyca. Wdziękiem, słowem i pomysłem. A wszystko to tworzy niebywałe tło do historii, które opowiada. Po przeczytaniu jej dwóch powieści, bez wahania sięgnęłam po "Dom nad jeziorem" i dostałam to, czego się spodziewałam!
Jest to zagadkowa historia, która dotyczy pewnej posiadłości i jego mieszkańców. W domu nad jeziorem bowiem, w Kornwalii, w latach trzydziestych doszło do tragicznych w skutkach wydarzeń, które na zawsze położyły się cieniem na rodzinie...
Kate Morton z rozmachem i po mistrzowsku nakłada kolejne warstwy powieści, misternie i z pietyzmem nakłada różne czasy i przestrzenie, co daje szeroki kontekst i pięknie wprowadza w fabułę. Autorka zachwyca wielowymiarowymi opisami, przeplata je z historiami swoich postaci i gładko ilustruje wszystko dialogami. I choć początkowo może wydawać się, że powieść jest chaotyczna, to jednak po kilku rozdziałach szybko okazuje się, że w tym szaleństwie jest metoda i wyłania się z niego szalenie interesująca historia.
To, co zachwyca w prozie Morton, to powolne, niemal ślimacze tempo. Mnóstwo tu opowiadania i wprowadzania w fabułę, a to daje poczucie literackiej sytości i nacieszenia oczu pięknym słownictwem. Dopiero po kilkuset stronach, fabuła nieco skręca, ukazując to czego początkowo nie było widać. Autorka odsłania karty ostrożnie, daje możliwość penetracji wspomnień bohaterów i dogłębnej analizy i dopiero na sam koniec ujawnia to, co nieoczywiste.
Cudowna, pięknie napisana historia z rodzinną wiele lat ukrywaną tajemnicą.
Komentarze
Prześlij komentarz