Nie mogę narzekać ostatnio na brak kryminałów i thrillerów. Trafiam na smaczne i arcyciekawe literackie kąski, a co za tym idzie, spędzam czas na lekturze, która pochłania bez reszty. Jeśli chodzi o Lisę Gardner, po książki której tak ochoczo sięgam, muszę powiedzieć, że autorka nie zwalnia tempa i nadal wybornie knuje swoje intrygi, zachwycając i ciekawiąc od początku do końca.
Tessa Leoni, znana czytelnikom kobieta, która została prywatną detektywką, tym razem wpada po uszy w porwanie. I to nie byle jakie, bo porwanie trzyosobowej rodziny, która tylko z pozoru wiodła szczęśliwe i beztroskie życie. Im głębiej "kopie" Tessa, tym coraz to nowe fakty wychodzą na światło dzienne, a rodzina wcale nie jest taka bez skazy. Wręcz przeciwnie, każde z nich ma za sobą tajemnicę i zasłonę w postaci kłamstw. Trzeba to tylko zebrać w całość i ruszyć na poszukiwania.
Jak to u Lisy Gardner bywa, najpierw jest chaos. Mnóstwo tu pobocznych wątków, które mylą trop i spychają czytelnika ku ślepym zaułkom. Dopiero w momencie, kiedy naprawdę sprawa wydaje się nie do rozwiązania, powoli, krok po kroku, element po elemencie wskakują na odpowiednie miejsca i zaczynają układać się w całość.
Autorka posiada niebywałą lekkość w budowaniu napięcia. Zręcznie nim lawiruje, nie pozwala czytelnikowi odetchnąć i napina tę cięciwę do granic możliwości, dzięki czemu trudno jest odłożyć książkę. A potrzeba czytania jest tak silna, że kolejne strony uciekają w mgnieniu oka i historia kończy się szybciej niż założyliśmy.
Jeśli ktoś zna twórczość autorki, to namawiać do czytania nie muszę. Jeśli jednak nigdy nie miał przyjemności, to serdecznie polecam! Można zacząć czytać od początku i powoli poznawać bohaterów, ale można też zacząć w dowolnym momencie.
Komentarze
Prześlij komentarz