Przejdź do głównej zawartości

Głupkowate opowiadanie








Królewna Roszczeniówka obudziła się zlana potem.
- Co za sen! - krzyknęła i wygładzając pomiętą koszulinę nocną, postanowiła:
- Muszę odnaleźć Księcia Malkontenta, tylko on mi zrobi dobrze! Dajcie mi konia!
Czym prędzej pobiegła do królewskiej garderoby, poczynić niezbędne przygotowania. Darowała sobie higieniczne ablucje, wyskoczyła dziarsko z piżam i jęła paradować po komnacie i wyliczać w myślach swe walory fizyczne.
- Nie odmówi mi – pomyślała - Mam nóżki jak sarenka (nie, żeby zgrabne, pokryte po prostu twardym owłosieniem), wygląd tradycjonalistki (nie licząc skórzanych stringów na zadku, założonych na cześć jakiegoś Earl Greya), roztaczam wokół siebie naturalny zapach... uda się. Będzie moim mężem!
To powiedziawszy, wbiła cielsko w suknię z tafty i w tym niecodziennym stroju zasiadła w siodle. Zwierzę pod wpływem ciężaru zaprotestowało rżeniem, ale smagane batem, popędziło w las niosąc na swoim grzbiecie rozochoconą niewiastę.
Królewna dotarła do królestwa swego wybranka o zmierzchu. Żwawo zeskoczyła z konia, obciągnęła suknię i stukając obcasami ruszyła przez dziedziniec. Służba schodziła jej z drogi, żeby nie paść ofiarą tej rozentuzjazmowanej kobiety, a osobista garderobiana księcia sama wskazała gościowi drogę do komnaty pana.
Roszczeniówka otworzyła drzwi z impetem, wtargnęła do sypialni i trzymając się pod boki zażądała:
- Książę, będziesz mnie kochał, tak jak w moim śnie!
Zaskoczony mężczyzna wyjrzał zza parawanu, uśmiechnął się leniwie i podszedł do Królewny, której obfity biust falował w oczekiwaniu.
Ujął okrągłą twarz w obie dłonie i rzekł:
- Mam okres!
- Co? Przecież Ty jesteś mężczyzną!

- Ale jak tylko Cię ujrzałem, postanowiłem, że dziś będę dziewczyną...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...