Przejdź do głównej zawartości

Lauren North – Zdrada doskonała

Kiedy umiera najbliższa osoba, świat nagle staje w miejscu. Przestają być ważne problemy dnia codziennego, człowiek pogrąża się w rozpaczy, depresji i zapomnieniu, nie reagując na to co dzieje się wokół. To swego rodzaju reakcja obronna organizmu, która może trwać krótko, albo też długo, intensywnie i wyniszczająco.

                                                                                               Obraz ninagalanska z Pixabay 

Mamy tu opowieść o kobiecie, która w katastrofie lotniczej straciła męża, miłość życia, najlepszego przyjaciela i wsparcie. Trudno jej wyjść z depresji, krok po kroku pogrąża się w niej coraz bardziej, zaniedbując swojego ośmioletniego syna. Zaniepokojona tym faktem rodzina, zgłasza problem ośrodkowi, który pomaga otrząsnąć się po tragediach i wysyła do Tessy jedną z wolontariuszek. Między kobietami pojawia się nić porozumienia i dzięki temu, bohaterka, krok po kroku stara się wydostać z lepkich macek ciężkiej depresji. Niestety, szybko pojawia się problem, ponieważ Tess odkrywa, że jej przyjaciółka i szwagier prawdopodobnie są w zmowie i zaczynają działać na jej niekorzyść. Pytanie brzmi tylko, kiedy zaatakują i kto jest zdrajcą?

To była dość trudna lektura, powodowała u mnie swego rodzaju niepokój i brak zaufania do otoczenia. Fabułę poprowadzono tu w taki sposób, że chcąc nie chcąc, myśli krążą wokół własnych spraw i tego w jakim towarzystwie się obracamy. Czy na pewno znamy osoby, które są nam przychylne, i czy rzeczywiście są prawdziwymi przyjaciółmi. To powieść złożona, wielowarstwowa, ale traktująca o rzeczach poważnych, które prędzej czy później dotkną każdego z nas.

Mamy tu do czynienia z thrillerem. Nieco psychologicznym, dość powolnym jeśli chodzi o akcję, acz interesującym. Nie ma tu spektakularnych porwań, pogoni za przestępcami, ani typowych strzelanek. Są za to duszne od emocji i ciężkie od żalu sceny, od których włos się jeży na głowie i serce zaczyna szybciej bić. I to właśnie ten nieco psychologiczny aspekt, napędza tę powieść i nadaje jej odpowiedniego sznytu. Jest niejednoznaczna, często wprowadza czytelnika w błąd, ale też uczy pokory i wskazuje problem, z którym nie radzi sobie coraz więcej osób.

Warto zajrzeć do tej pozycji, przeżywać trudne chwile wraz z bohaterami i przekonać się, że życie nie zawsze jest czarno-białe, a ludzki umysł jest wspaniałym i wielopoziomowym mechanizmem obronnym organizmu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn