Przejdź do głównej zawartości

M. L. Stedman – Światło między oceanami

 Książka, która porusza wszystkie struny w czytelniczym organizmie, jest obiektem pożądania. Jeśli chodzi o powieść M. L. Stedman, to jest to idealny przykład na powyższe stwierdzenie. I choć od jej premiery minęło już sporo czasu, to powieść nadal zachwyca i przybywa jej wielu wiernych odbiorców.



Jest to opowieść o młodym małżeństwie mieszkającym w latarni morskiej. Kochający się i ufający sobie młodzi ludzie cierpią po utracie kilku ciąż i urodzeniu martwego dziecka. Kilka dni po stracie potomka znajdują łódź, na której znajduje się maleńka dziewczynka i jej martwy ojciec. Małżeństwo postanawia zaopiekować się maleństwem, nie zgłaszając tego faktu władzom. Niestety kłamstwo ma krótkie nogi i wkrótce przysporzy im wiele bólu.

To nieprawdopodobnie piękna i wzruszająca opowieść o macierzyństwie, bezwzględnej i oddanej miłości, ale też depresji, która wyciąga swoje czarne macki wtedy, kiedy człowiek jest bezbronny i najłatwiej się jej poddaje. 

Ta książka przedstawia nieustająca walkę z samym sobą, ze swoimi słabościami, marzeniami, wyrzutami sumienia, ale też niewyobrażalną chęcią posiadania dziecka, która obezwładnia i paraliżuje wszystkie zmysły. 

To miotanie się bohaterów, ich ścierające się ze sobą charaktery, walka, jest jak niekończąca się sinusoida. Te wahania nastrojów, wylewająca się z nich moc emocji, powodują, że łatwo jest się utożsamić z Tomem i Isabel. Wydawać by się mogło, że czytelnik nie jest w stanie jednorazowo przyjąć na siebie tak potężnej dawki uczuć i będzie miał problem z doczytaniem do końca, ale okazuje się, że w przypadku tej powieści rzecz ma się zgoła inaczej.

Tutaj bowiem zachwyca i przepiękny język i przesiąknięte emocjami sceny, ale też niełatwa i skomplikowana historia dwojga ludzi. 

Polecam z całego serca. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

O sercu, żółci i kiju w dupie

Od niemal dziesięciu lat moja najukochańsza babcia żyje ze stymulatorem serca, który pilnuje prawidłowego rytmu serca i nie pozwala mu na leniuchowanie. Dzięki temu urządzeniu najbardziej pomysłowa kobieta na świecie, czort wcielony i anioł w jednym, żyje i ma się dobrze. I niech tak będzie! Kontrole takich stymulatorów odbywają się raz do roku i od siedmiu lat mam przyjemność jeździć z babcią do poznańskiej kliniki po to by sprawdzić czy wszystko w porządku. Od wielu lat nic się tam nie zmieniło. Kolejki oczekujących na badanie, zaduch, smutek i strach przed tym co powie lekarz, bo jak mówi babcia, jak pompa w organizmie siądzie to już dupa blada. Żeby uniknąć zmęczenia , koszmarnych kolejek i wszechogarniającej rozpaczy, zdecydowałyśmy się na kontrole prywatne. Ludzi jest zdecydowanie mniej, ale zawsze znajdzie się ktoś z kim można pogawędzić, a babcia to uwielbia. Bardzo często, ku mojej uciesze chwali i podtrzymuje na duchu starszych od siebie pacjentów mówiąc, że świetn