Po dobrym i solidnym debiucie, młodziutka autorka nie spoczęła na laurach i zaserwowała czytelnikom nową powieść. Znów zajęła się nurtem fantasy i znów z bardzo dobrym rezultatem. Bo niby rzecz dzieje się w Lublinie, a jednak w jakimś trudnym do określenia universum, które trzeba najpierw zwiedzić, rozeznać się w sytuacji, a potem pozostaje jedynie cieszyć się lekturą i przygodami, która Hania przygotowała dla swoich bohaterów.
Powieść wcale nie rozpoczyna się łagodnym i zwyczajnym wprowadzeniem, a od razu potężną traumą po stracie najbliższej osoby. I w momencie, w którym głównej bohaterce – Idzie wydaje się, że tkwi w jakimś upiornym stuporze, w sukurs przychodzi Helena z Zakonu Ostatnich Świateł oraz nie mniej straumatyzowany niż dziewczyna Kornel. Młodzież doskonale się rozumie, ale do ich życia z rozmachem wkrada się magia, bowiem okazuje się, że dziewczyna jest auktorką – osobą, która potrafi swoje myśli urzeczywistnić. To jednak dopiero początek drogi, którą młodzież musi podążać.
Hania Czaban ma niebywałą lekkość w tworzeniu swoich postaci. Po raz kolejny udowodniła, że są one arcyrealne i z powodzeniem mogłyby nam towarzyszyć w prawdziwym życiu. Autorka nie boi się konfrontacji z trudnymi tematami, doświadcza swoich bohaterów, stawia przed nimi wyzwania i zachwyca tym, jak mocni z nich wychodzą.
Poza tym, cudownie wplata fikcję w rzeczywistość, szafuje pomysłami i wdraża je bez wahania. Sprawia to, że jej powieść jest ciekawa i nie nudzi, a to procentuje szybkością czytania i pochłaniania książki w tempie ekspresowym.
Ciekawa jestem jak rozwinie się ta historia i co jeszcze przygotowała dla swoich bohaterów (i czytelników, rzecz jasna) autorka.
Komentarze
Prześlij komentarz