Przejdź do głównej zawartości

Piotr Jedliński – Wiedźmy Dechowic i Liga Niezwykłych Dżentelmagów

 A cóż nowego zaprezentował Piotr Jedliński? Mężczyzna pretendujący do zajęcia pierwszego miejsca w konkursie na fantastyczną satyrę? Otóż, przedstawił drugi tom przygód szalonych wiedźm, ale wmontował w to całe krnąbrne towarzystwo i pierwiastek męski. Co za tym idzie, pokomplikował fabułę po mistrzowsku i wydał na świat literackie dziecię, w absolutnie oryginalnym ubraniu i charakterze.



Autor jak zwykle uderzył w dość zabawne tony, umalował przaśne, wiejskie życie w sposób niezwykle barwny i jął był się bawić tym niezwykłym  światem w sposób inteligentny, zabawny i sarkastyczny. No bo jak to możliwe, żeby jedna z głównych bohaterek zjawiła się nagle na... własnej stypie? Od tego momentu właśnie rozpędzony pociąg załadowany po brzegi kuriozalnymi, acz zabawnymi scenami, pędzi na przekór wszystkim.

Jak i w poprzedniej części, autor zastosował tu wielowątkowość, która nie wszystkim może się podobać. Trzeba się bowiem skupić nad tekstem i myśleć. Mnie to nie przeszkadzało, ba, było dość odświeżające i pomogło oddzielić jedną akcję od drugiej.

Rzecz jasna, pojawiają się też elementy magiczne i niedopowiedziane, szerokie spektrum tajemniczych postaci wziętych rodem z innych kultur oraz miejsc. A postaci, na które w książkach zwracam największą uwagę były nakreślone bardzo ładnie. To wspaniały wachlarz przeróżnych charakterów, osobliwości i nietuzinkowości. To właśnie bohaterowie są filarami tej powieści. Trzymają historię w pewnych ramach, dają poczucie wolności i oddechu, cieszą zabawnymi historiami.

Czytając tę pozycję miałam czasem wrażenie jakbym była w Ministerstwie Dziwnych Kroków Monty Pythona, z tym, że tutaj nie chodziło się dziwacznie, a czytało. Trzeba tę polską propozycję przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza i otwartym czytelniczym sercem. Wtedy ta oryginalna i niecodzienna propozycja otworzy Wam serca do świata magii i pozwoli się nią cieszyć.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...