Wszyscy miłośnicy fantasy doskonale znają Jacka Piekarę i wiedzą, że dobrze jest czytać wszystkie opowieści chronologicznie, choć w przypadku niektórych historii wcale nie jest to konieczne. Tak jest też w przypadki Miasta Słowa Bożego, więc jeśli jeszcze nie miałaś/miałeś do czynienia z tym autorem, to zostań i poczytaj, może się skusisz na lekturę.
Mordimer przebywa w domostwie u pewnego człowieka, któremu ongiś uratował życie. Wiedzie tam życie sielsko-anielskie oddając się bez reszty uciechom cielesnym i filozoficznym, a także organoleptycznym. Do czasu jednak, kiedy otrzymuje zadanie, by odzyskać relikwie świętego Alodiusza. Misja ta, zdaje się być jedną z tych bardziej skomplikowanych i niebezpiecznych, ale Mordimer jest na nią gotowy!
Początkowo fabuła wydaje się nieco chaotyczna i rozwija się powoli, ale dzięki temu łatwiej jest się przygotować na to, co czeka czytelnika później. A nie jest to opowieść bajkowa z mchu i paproci a jazda bez trzymanki i tylko dla osób o mocnych nerwach. Dlaczego? Ano dlatego, że trup ściele się gęsto, a stal zderza się ze sobą niemal bez ustanku.
Trzeba też wspomnieć o tym, że ta książka dialogami stoi. Jest ich tu bardzo dużo i są nie tylko doskonałą ilustracją kolejnych scen, ale też tworzą swoje historie, które gładko przechodzą jedna w drugą i absolutnie nie nudzą. Czasem zaskakują, bawią, szokują, ale też pomagają zrozumieć pewne zachowania bohaterów.
Komentarze
Prześlij komentarz