Przejdź do głównej zawartości

Max Czornyj – Ed Gein. Rzeźnik z Plainfield. Upiór. Bestia.

 Dawno temu, sprawy morderców przeprowadzano jednotorowo: jeśli danej osobie udowadniano winę, sąd wydawał wyrok śmierci bez mrugnięcia okiem. Nikt nie zagłębiał się w umysł zwyrodnialca, nie próbował dociec co nim kierowało, ani kiedy szaleństwo się zaczęło. Sprawie ukręcano "łeb" szybciej niż zbrodniarz popełniał morderstwa, po to, by jak najszybciej ukarać i pozbyć się paskudnej komórki aspołecznej. Całe szczęście, wraz z rozwojem nauki, przyszedł czas na to, by poznać zwyrodnialców bliżej, by na ich przykładach uczyć się, nazywać kolejne zaburzenia i z czasem szybciej namierzać sprawców morderstw. Dzięki temu świat poznał zasady jakimi kierują się zwyrodnialcy typujący ofiarę, a opinia publiczna dostała fascynujące studia przypadków, które przerażają, paraliżują i mimo tego obrzydliwego anturażu – ciekawią.



Tak właśnie było w przypadku Eda Geina, jednego z najbardziej znanych amerykańskich zwyrodnialców, który swoimi okropnymi uczynkami na zawsze wpisał się na listę przykładów z napisem szaleństwo, psychoza, schizofrenia. Należy jednak wiedzieć, że nie da się tego człowieka jednoznacznie określić, bowiem wielu badaczy, naukowców i doktorów psychiatrii miało na jego temat odrębne zdanie i nic w tym przypadku nie jest pewne.

Cóż więc tak ciekawi ludzi w jego przerażającej sylwetce? Ano dość nieszczęśliwe dzieciństwo oraz olbrzymi wpływ na psychikę Eda kilku czynników. Przede wszystkim rodziców, w szczególności matki, ale i fanatyzmu religijnego, który towarzyszył mu aż do śmierci.

Ed Gein, pomimo choroby i zaburzeń psychicznych był człowiekiem nieszczęśliwym i bardzo samotnym. Najdroższa mu osoba, której słuchał, troszczył się o nią i wielbił, umiera i zostawia go samego. Jego umysł nie radzi sobie ze stratą, ale nakazuje pewne zachowania, które pozwolą mu odzyskać matkę. I w ten oto sposób rozpoczyna się jego tragiczny cmentarny dance macabre, dzięki któremu w jego pustym domu znów pojawia się matka. Cóż z tego, że rozmawia z nią jedynie w swoich myślach, że nie pamięta wielu rzeczy, to wszystko nieważne. Ważne natomiast, że w lustrze widzi jej twarz, a kolejne wyprawy na cmentarz i oskórowywanie zwłok zbliża go do ideału i uciszenia samotności raz na zawsze, mimo, że tego spokoju nigdy nie zazna.

To fascynująca, przerażająca i obrzydliwie wciągająca lektura, nie pozwalająca czytelnikowi na jednoznaczne ocenienie mordercy, ale na szukaniu wiedzy na jego temat i zagłębianiu się w jego smutnej i pokieraszowanej osobowości. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale stawia n