Pamiętam jedną z pierwszych powieści Piotra Kościelnego, który odpowiedź na pytanie: kto zabił?, umieścił na pierwszych stronach swojej powieści. Początkowo byłam tym mocno sfrustrowana, ale szybko okazało się, że historia była szalenie ciekawa, niesztampowa i oryginalna. W przypadku Podejrzanego X nie byłam już taka marudna i spokojnie czekałam na to, co się wydarzy. A wydarzyło się wiele, dość ciekawie i zadziwiająco.
To bardzo dobry, złożony kryminał z szalenie wyrazistymi postaciami. Każdy z bohaterów niesie ze sobą jakąś historię. Poznajemy ich powoli, żmudnie, z karty na kartę, ale dokładnie i bez pomijania niuansów. Musimy te postaci przyjąć z całym dobrodziejstwem inwentarza, bo to, jacy są, wpływa na decyzje przez nich podejmowane i na odbiór książki.
To, co zachwyca w tej powieści, to nieprawdopodobnie lotny styl. Autor maluje słowem, wdziera się do umysłu czytelnika i macha z rozmachem literackim pędzlem, zachwycając i pozostawiając w głowach niepokojące obrazy. Kreśli swe myśli krzepko i z rozmysłem, atakuje najprzedniejszymi porównaniami i nie waha się użyć trudnych sformułowań.
Jeśli zaś chodzi o fabułę, to jest bardzo oryginalna. I choć najważniejszy jest tu morderca i ścigający go śledczy, to jednak japoński anturaż wypycha się tu na pierwszy plan i lśni na tym zbrodniczym firmamencie niczym gwiazda.
To mocny, mroczny i niecodzienny kryminał. Nie należy do najłatwiejszych lektur. Trzeba się nad nim pochylić, czytać ze zrozumieniem i kroczyć ścieżką, którą z takim zaangażowaniem wytyczył autor. Polecam czytelnikom wymagającym i lubujących się w plastycznych i celnych opisach.
Komentarze
Prześlij komentarz