Pamiętam mój zachwyt nad Buntowniczką z pustyni Alwyn Hamilton, w której zakochałam się bez reszty, wzdychając raz po raz nad klimatem orientu i pełnej akcji fabułą. A ponieważ zaglądałam do tej trylogii raz po raz, toteż Veritaz leżał w kręgu moich zainteresowań. Postanowiłam więc zająć się lekturą tegoż, dzięki czemu słów tych kilka na jej temat piszę.
Ród Holtzfall od pokoleń stoi na szczycie, kontrolując pieniądze, ludzi i magię. Jednak ta pozorna stabilność rozsypuje się w chwili brutalnego morderstwa Dziedziczki, bowiem na scenę wkraczają młode bohaterki, czyli Nora i Lotte. Dziewczyny nie tylko muszą zmierzyć się z własnymi traumami, ale również udowodnić, że są warte tego, by przejąć stery rodu. Natomiast tytułowa próba (Veritaz), to serce całej historii, bijące w świadomości ludzi mocno i głośno. To nie tylko sprawdzian lojalności i potęgi magicznej, lecz także bezwzględnej determinacji.
Hamilton świetnie wymyśliła sobie to całe uniwersum, w którym magia nie jest tylko dodatkiem, lecz narzędziem w walce o władzę i przetrwanie. To opowieść o rodzinnych sekretach, zdradzie, politycznych machinacjach i trudnych wyborach. Wydawać by się mogło, że w większości tego typu powieści możemy odnaleźć tego rodzaju odnośniki, jednak nadal i niezmiennie mnie to zachwyca.
Nie sposób nie wspomnieć o dualnej narracji, dwóch równoległych ścieżkach głównych postaci. Obie bohaterki są sobie przeciwstawne: jedna to dziedziczka, która straciła matkę i musi mierzyć się z ciężarem oczekiwań, politycznych intryg i wrogością otoczenia, druga natomiast to outsiderka, wrzucona nagle w brutalny świat, którego zasad nie zna, ale musi w nim przetrwać.
Ten kontrast sprawia, że nieustannie balansowałam pomiędzy dwoma perspektywami, ponieważ narracja przypominała tu grę luster, tak jakbym wydarzenia obserwowała z różnych stron, a napięcie rosło i rosło, bo obie dziewczyny zmierzają ku tej samej, nieuchronnej próbie.
Obok głównej rywalizacji autorka wplotła też intrygę kryminalną. Okazuje się bowiem, że Nora prowadzi własne śledztwo w sprawie morderstwa matki. To dodatkowa warstwa narracyjna, która sprawia, że książkę czyta się nie tylko jak fantasy, ale i jak thriller polityczno-detektywistyczny. Szybkie, dynamiczne sceny rywalizacji przeplata cichymi momentami refleksji, emocjonalnymi rozmowami i subtelnymi wątkami uczuciowymi. Ten balans sprawia, że książka nie przytłacza akcją, a jednocześnie nigdy nie nuży.
To nie tylko dobra powieść fantasy, która opiera się wyłącznie na kreacji świata czy widowiskowych pojedynkach. Veritaz. Dziedzictwo krwi, zachwyca konstrukcją złożoną z puzzli, które układają się w coraz większy obraz.
To literacko dopracowana, klimatyczna opowieść z silnymi kobiecymi bohaterkami, osadzona w brutalnym, ale fascynującym świecie. Autorka stworzyła coś więcej niż tylko kolejną powieść fantasy. To mądra, emocjonująca historia o przetrwaniu i tożsamości, która bierze swój początek w samym sercu człowieka.
Komentarze
Prześlij komentarz