Bardzo lubię kiedy książki dla najmłodszych edukują. Mam zawsze wtedy sporo tematów do rozmów, a i lektura jakoś tak lepiej się przyswaja. Dziś dość ważny przekaz od Piotra Kulpy.
Jest to opowieść o fretce, zwanej Fryndzlem. Jest to stworzenie z charakterem, energią i odrobiną pecha. Gdy Fryndzel opuszcza przytulne, pachnące kocim żwirkiem schronisko „Ciepełko”, by zamieszkać w super nowoczesnym, lśniącym i podejrzanie sterylnym „Lepszym Jutrze”, zaczyna się przygoda, której nie powstydziłby się nawet Indiana Jones.
Piotr Kulpa z humorem, sercem i ogromną empatią snuje opowieść o tym, co naprawdę ważne, czyli o przyjaźni, lojalności i potrzebie ciepła. Autor opowiadając historię, wskazuje najmłodszym, że nawet najbardziej zautomatyzowane, nowoczesne schronisko nie zastąpi prawdziwego domu, a elektroniczne drapaki nie przytulą tak jak stary koc.
Fryndzel to bohater, z którym łatwo się zaprzyjaźnić, bowiem jest trochę niezdarny, trochę przemądrzały, ale totalnie uroczy. A jego przygody, począwszy od śmiesznych aż po wzruszające, sprawiają, że książkę czyta się jednym tchem.
„Ciepełko” to nie tylko książka dla dzieci. To lektura dla każdego, kto czasem czuje się zagubiony w tym nowoczesnym świecie pełnym algorytmów i podgrzewanych podłóg. To przypomnienie, że technologia nie zastąpi ciepła bijącego z drugiego serca, nawet jeśli to serce należy do fretki.
Komentarze
Prześlij komentarz