Od kilku lat panuje pewne przekonanie, że w romansach można "przemycić" ważne treści. Zgadzam się z nim, bo nie ma nic cenniejszego niż edukacja i każda droga ku temu jest dobra. Zdarza się jednak, że autorki zapędzają się w kozi róg i zamiast fabuły, przekazującej to co cenne, skupiają się na relacji, miłosnych uniesieniach, które aż wypływają z historii, a to, co interesującego i ważnego miało trafić do odbiorczyń, jest jedynie mglistym elementem umiejscowionym gdzieś, gdzie w zasadzie nikt nie zwraca na to uwagi. Czy L.J. Shen udała się ta trudna sztuka? No cóż, mimo wielu niedociągnięć, tak, poradziła sobie.
Jest to opowieść o (przepraszam za kolokwializm) "rozwydrzonej" młodej damie, córce byłego prezydenta USA, która trwoni pieniądze swojego ojca, żyje ponad stan i baluje na imprezach, czego skutkiem są zdjęcia w prasie brukowej przedstawiające ją w niezwykle kłopotliwych sytuacjach. Rodzice zatrudniają więc ochroniarza, który jest też jej mentorem, nauczycielem i coachem, po to, by młoda kobieta zmieniła nie tylko siebie, ale i styl życia. Rzecz jasna, między tym dwojgiem wybucha gorące uczucie, które wcale nie jest skutkiem ubocznym.
Trzeba przyznać, że autorka potrafi pisać lekko i przyjemnie, banalizuje z rzadka, ale szybko się poprawia, potrafi składać zgrabne i dość zabawne dialogi, pełne ripost i pyskówek. Fajnie też opisuje akcje. Gdzieniegdzie zdarzają jej się wpadki fabularne, które nie pasują do całej romantyczno-ekologiczno-zmieniającej życie układanki, niemniej jednak jako całość wszystko jakoś się zgadza.
Są tu poruszane i tematy ekologiczne (i właśnie tutaj jest najwięcej błędów), i traumy ciągnące się z dzieciństwa; ignorowanie dziecka, sztuczne utrzymywanie pozorów, ale także wpływ dysleksji na życie młodych ludzi. Są i tematy sensu stricte mafijne i problemy psychiczne, związane z walką z bezwzględnymi ludźmi.
Czyta się szybko, całkiem przyjemnie. A romans, mimo, że dość przewidywalny, jest interesujący.
Komentarze
Prześlij komentarz