Kiedyś napisałam, że romanse są dla mnie odskocznią od poważniejszych tematów i zdanie podtrzymuję. Gorzej jednak, jeśli trafi się taki romans, którego nie da się czytać. Wtedy zamiast miłego tete a tete z książką jest mordęga i narzekanie.
Opowieść o bogatej dziedziczce potężnej fortuny i dość ubogim mężczyźnie z przeszłością, to pomimo wyraźnej sztampy zawsze jest przepis na sukces. Niestety trzeba to jeszcze ubrać w słowa i pochylić się nieco nad relacją damsko-męską. Tu się to nie udało, ba, autorka poniosła całkowitą klęskę.
Próżno tu szukać jakiejkolwiek relacji czy uczuć. Wszystkie sceny między dwojgiem głównych bohaterów ograniczają się do współżycia w przeróżnych konfiguracjach i pyskowania do siebie. I miałam nadzieję, że może chociaż dialogi "podciągną" nieco fabułę, ale szybko się okazało, że są niezrozumiałe albo zupełnie mdłe i zamiast ilustrować daną scenę, jedynie wypełniają ją sztucznie.
Dużo tu chaosu, niezrozumiałych dla czytelniczek opisów struktur i działania "firmy", przynależności do odpowiednich kast i władzy jaką dają pieniądze i przemoc. Błędy i dziury fabularne kłują w oczy, rozmowy bohaterów męczą i są bardzo dziwne, a cały świat, który tutaj autorka wykreowała jest niezwykle pogmatwany i kompletnie nic z niego nie wynika.
To bardzo słaba pozycja pod wszystkimi względami i ze wszech miar zła pod względem literackim. Niestety bardzo ładne i estetyczne wydanie w żaden sposób nie uratuje tej książki.
Komentarze
Prześlij komentarz