"Wróżda" to kawał dobrze skonstruowanego kryminału, który zachęcił do przeczytania kolejnej powieści. A, że nie trzeba było długo na nią czekać, toteż z głowy nie wyparowały mi jeszcze zdania z tegoż debiutu. Tym razem jednak autorka wskoczyła w głębokie tonie wód czerwonych i zachwyciła, a trzeba Wam wiedzieć, że ta książka jest dużo mroczniejsza i bardziej skomplikowana od poprzedniej.
Ta kojarząca się z reportażem Wojtka Bojanowskiego historia o "Wodach czerwonych" ma miejsce w niewielkim, malowniczym, uzdrowiskowym miasteczku. Szybko jednak okazuje się, że sielankę tego uzdrawiającego miejsca przerywa tragiczne w skutkach odkrycie. Ktoś znajduje w lesie beczki z niebezpiecznymi substancjami, a w jednej z nich zostają ujawnione zwłoki, a właściwie szkielet. Rozpoczyna się walka z czasem i próba rozwiązania tragicznej zagadki.
Świetnie to autorka wszystko rozpisała. Najpierw zderzyła ze sobą dwa światy: małomiasteczkowy i wielkomiejski, potem skonfrontowała ze sobą głównych bohaterów i na tej kanwie postawiła solidne fundamenty pod kryminalne śledztwo, które wcale z początku nie rusza z kopyta.
To świetna, rzutka i ciekawa historia, która plącze się ciągle niczym węzeł gordyjski i wcale nie da jej się rozpłatać jednym stanowczym cięciem. Tu trzeba tak zwanego pomyślunku i cofnięcia się do przeszłości, a potem składania wszystkich elementów w całość. Bo oprócz śledztwa, autorka władowała tu też potężną bombę emocjonalną w postaci mobbingu, problemów alkoholowych i chorób psychicznych, z którymi można i trzeba walczyć, trzeba tylko poprosić o pomoc.
To naprawdę dobra powieść. Nie doszukałam się tutaj dziur fabularnych, ani sztucznych wypełniaczy, podobali mi się bohaterowie i to w jaki sposób cała historia się rozgrywa. Nie było nudno, śledztwo nabierało rumieńców, akcja przyspieszała, by koniec końców zaskoczyć i ukontentować.
Polecam gorąco z całego mojego kryminalnego serca.
Komentarze
Prześlij komentarz