Powieści pisane na kanwie prawdziwych wydarzeń to dla mnie zawsze ogromna radość i szczęście, że mogę poczytać coś pasjonującego i po części prawdziwego. Wszystko zależy jednak od rzetelności wykonania i pieczołowitości z jaką autor czy autorka podeszli do tematu. Joanna Jodełka zrobiła to brylantowo, czym zaskarbiła sobie moją wdzięczność.
Rzecz dzieje się w czasie II wojny światowej, kiedy to Niemcy oprócz mordowania niewinnych, zajęli się też grabieżą dzieł sztuki i niestety próbą zniszczenia części zbiorów należących do Polski. Dzieje się tak ze słynnym obrazem Jana Matejki "Bitwa pod Grunwaldem", który najeźdźca pragnie zniszczyć. Rzesza wyznacza więc dwa miliony marek nagrody w zamian za wskazanie miejsca, gdzie ukryte jest dzieło mistrza. W tym momencie rozpoczyna się szaleńcza gra.
To była pyszna i drobiazgowo skonstruowana historia, która ciekawi jak najlepszy thriller. Każdy element tej trudnej opowieści żyje ze sobą w symbiozie. Fakty historyczne przeplatają się tutaj płynnie z wytworem wyobraźni autorki, ale nie odstają od siebie, a współgrają dzielnie i zachwycają.
Obraz Jana Matejki jest wyjątkowy, już samo jego tworzenie wzbudzało zaciekawienie wśród ludności, a kiedy powstało, zachwycało go oglądających. Później wielokrotnie ratowano go przed kradzieżą i szczęśliwie do dziś cieszy oczy w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Okazuje się, że przed czytelnikiem nie leży podręcznik do historii, a wspaniała książka przygodowa. Zawiera bowiem w sobie tyle kapitalnych przygód i opowieści, że czyta się je jednym tchem i podąża krok za krokiem za krnąbrnymi i czupurnymi bohaterami. A ci, wyszli autorce wybornie.
Komentarze
Prześlij komentarz