Nabrałam ochoty na kolejną powieść Mai Opiłki, kiedy tylko skończyłam Czarnego żałobnika. Całe szczęście nie trzeba było długo czekać i po kilku miesiącach na księgarskich półkach pojawił się Kuglarz. Z okładki spozierają na czytelnika błękitne oczy lalki, które sprawiają, że wszystkie włoski na przedramionach stają dęba. Całe szczęście, również wnętrze powoduje ten sam efekt.
Przed trzydziestu laty w Gliwicach skazano mężczyznę odpowiedzialnego za śmierć aż pięciorga dzieci. Po wielu latach odsiadki, człowiek ten może starać się o przedterminowe zwolnienie. Wszystko jednak wskazuje na to, że dawne demony odżyły, ktoś morduje dzieci, pozostawiając za sobą szereg śladów, które prowadzą donikąd...
Ta książka jest zdecydowanie lepsza od poprzedniej. Autorka odrobiła zadanie domowe, skupiła się na detalach, rzetelnie opisała kolejne etapy śledztwa i nie pogubiła się w nim, dzięki czemu czytelnik ma zagwozdkę, którą trudno rozszyfrować.
Maja Opiłka powoli i z rozmysłem buduje napięcie, uderza celnie tam, gdzie najbardziej boli. Wiadomo przecież, że nic tak nie porusza jak krzywda wyrządzona dzieciom, a już bestialstwo i wyjątkowe okrucieństwo, potęgują w czytających złość i powodują, że chcą jak najszybciej dowiedzieć się, kim jest szalony i bezwzględny morderca, który żongluje niewinnymi dziecięcymi życiami niczym iluzjonista.
To bardzo dobry, trzymający w napięciu thriller, który pochłania się szybko i zainteresowaniem. Akcja jest wartka, nie nudzi, fabuła skręca raz po raz, wyprowadzając czytelnika w pole, a potem bez zapowiedzi wskakuje z powrotem na odpowiednie tory i gna na złamanie karku.
Takie lektury lubię. Pogmatwane, wodzące za nos, trudne w odbiorze i dobrze napisane! Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz