Przejdź do głównej zawartości

Mateusz Żuchowski – Cieniobójcy. Księga II. Żniwa

 Na kolejny tom "Cieniobójców" autor nie kazał długo czekać. Ucieszona więc takim obrotem spraw, dość szybko chwyciłam za lekturę, żeby znów zanurzyć się w tym całkiem udanym uniwersum.



Wojna wychyla już swój krwawy łeb zza rogu i niebawem rozgorzeje z pełną mocą. Cienie stają się śmiertelnie niebezpieczne, powietrze drga od skumulowanej magii, a Rhyan i Ren stają po przeciwnej stronie barykady. Oto nadszedł dzień próby dla wszystkich.

Mamy tu zbiór wielu postaci. Żadna z nich nie jest krystaliczna, ich działania i decyzje nie do końca są jasne, co komplikuje nieco odbiór i sprawia, że całość nabiera nieprawdopodobnej wręcz tajemniczości. Poza tym, bohaterowie przebywają długą drogę, ale mnóstwo niedopowiedzeń i niejasności powoduje, że zastanawiam się dokąd ich to wszystko zaprowadzi, i czy to się skończy dobrze.

To wspaniały przykład high fantasy. I choć kilkukrotnie złapiecie się na tym, że porównujecie inne książki z tego gatunku, to jednak przyjemność z czytania jest nieprawdopodobna. Książka jest napisana bardzo plastycznie, a akcja ma świetne tempo. Są momenty, w których fabuła pędzi na złamanie karku, ale są też chwile wyciszenia – bardzo potrzebne, by zachować rytm.

Autor, który w tak zawiły, a jednocześnie piękny sposób łączy ze sobą wątki fantastyczne, to dla mnie mistrz. Czasem odnosiłam wrażenie, że pewne elementy są zbudowane pieczołowiciej niźli w Grze o tron. Żuchowski nie jest banalny. Miesza w fabule jak w wielkim kotle, osacza czytelnika swoimi pomysłami, a bohaterów odziera z warstw jak cebulę. 

Całość, moi drodzy to bardzo przyjemna opowieść fantasy. Oba tomy trzymają ten sam poziom. Jest to przygoda, którą będzie się miło wspominało. Warto dodać, że nie tylko młodzież będzie czerpała radość z tej lektury. Dorosły i twardo stąpający po ziemi nastolatek plus, również chętnie potowarzyszy bohaterom w ich szalonej wędrówce. Fajny pomysł, ładnie opowiedziany i zdecydowanie nienudny. Zajrzyjcie do baśniowej krainy płynącej magią i bijącej głośno magicznym sercem.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...