Przejdź do głównej zawartości

Valerie Perrin – Colette

 Nie znam osoby, która po przeczytaniu którejkolwiek z książek Valerie, nie nabrałaby ochoty na kolejną. Z czego bierze się ta niezwykła moc autorki? Ano z elegancji, z umiejętności operowania słowem pisanym niczym wytrawny malarz pędzlem po płótnie. Ale przede wszystkim dlatego, że Perrin widzi ludzi. Ich zachowania, bolączki i radości i potrafi przekuć je w niezwykłe opowieści.



Akcja powieści toczy się wokół tytułowej bohaterki, Colette, którą poznajemy w momencie, gdy po wielu latach wraca do rodzinnego miasteczka w Normandii. Colette była kiedyś młodą dziewczyną z olbrzymimi aspiracjami, ale życie potoczyło się inaczej, a ona zmuszona była odejść z domu. Teraz, po latach, powraca jako dorosła kobieta, gotowa stawić czoła swojej przeszłości i zrozumieć, co tak naprawdę wydarzyło się w jej młodości.

Valerie Perrin w mistrzowski sposób buduje postacie, szczególnie Colette. Główna bohaterka jest skomplikowaną bohaterką, której życie pełne jest sprzeczności. Z jednej strony widać jej delikatność i wrażliwość, z drugiej strony — siłę, której nie widać na pierwszy rzut oka. Relacje Colette z innymi postaciami, zarówno z rodziną, jak i z osobami z przeszłości, są kluczowe dla zrozumienia głębi tej historii. Autorka bardzo sprawnie buduje napięcie wokół sekretów, które skrywają, jednocześnie oferując stopniowe odkrywanie ich motywacji i emocji.

Innymi ważnymi postaciami w książce są m.in. Alain, mąż Colette, który ma własne, trudne tajemnice, a także sam ojciec bohaterki, postać pełna sprzeczności, która zyskuje coraz większe znaczenie w miarę rozwoju akcji. To właśnie te relacje sprawiają, że książka jest pełna emocji i wzruszeń, a niejednokrotnie także zaskakuje czytelnika.

Perrin pisze w sposób subtelny, pełen detali, które nadają powieści głębi i sprawiają, że całość wydaje się bardzo realistyczna. Jej opisy są pełne zmysłowości, a jednocześnie potrafią być bardzo oszczędne, co w rezultacie prowadzi do dużej siły wyrazu. Kiedy trzeba, autorka potrafi skupić się na drobnych gestach i detalach, które mówią więcej niż słowa, a kiedy indziej zmienia ton na bardziej narracyjny, by oddać tempo akcji.

Książka jest napisana w sposób, który zachęca do kontemplowania nad jej treścią. Długie opisy natury, zmieniające się pory roku, a także subtelne nawiązania do sztuki i kultury — wszystko to sprawia, że narracja jest wyjątkowo bogata i wielowarstwowa.

To książka, która z jednej strony daje poczucie zamknięcia historii, a z drugiej zostawia czytelnika z otwartymi przestrzeniami do własnych interpretacji. Nie jest to powieść łatwa, ale zdecydowanie warta uwagi, zwłaszcza dla tych, którzy szukają głębokich, wielowymiarowych opowieści o ludzkiej naturze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...