Przejdź do głównej zawartości

R.J. Baker – Czas Skrytobójców

 Mam ostatnio nosa do dobrych, złożonych powieści fantasy. Cieszę się, że dobra passa trwa, ale ta powieść to prawdziwy majsterszyk fantastycznej sztuki pisarskiej. Przygotujcie się na kilka zarwanych wieczorów i godziny spędzone na cudownej, literackiej uczcie.



Arcyciekawa para skrytobójców; Girton (chłopak ze szpotawą nogą) i jego pani Mistrz (bezkompromisowa, inteligentna i wyjątkowo zwinna kobieta), wpadają w zasadzkę. Szybko jednak okazuje się, że nie stracą życia, a wcielić się będą musieli w role, aby zbliżyć się do człowieka, który chce zamordować następcę tronu.

Cóż to była za uczta! Dawno nie czytałam tak wspaniale, oryginalnie i pięknie napisanego fantasy. Kunszt z jakim napisano tę książkę, dopieszczanie wszystkich detali, dbałość o najmniejsze szczegóły i swego rodzaju kwiecistość sprawia wrażenie jakby czytało się wybitne dzieło doświadczonego pisarza, a nie naturszczyka, który dopiero zaczął stawiać swoje pierwsze kroki w tym kierunku. 

Uniwersum stworzone przez Bakera jest niemal doskonałe. Świetny rytm tej powieści powoduje, że tempo jest jednostajne i równe. Fabuła jest dobrze skonstruowana, wyważona, pięknie zilustrowana dialogami. Postaci są dokładnie przemyślane, pełne wad i zalet, które stanowią ich kręgosłupy literackie. 

To, co najbardziej ujęło mnie w tej książce, to kapitalne i pięknie rozpisane sceny, w których umysł bohatera przetwarza odbywającą się walkę. Odnosiłam wrażenie jakbym przebywała w matrixie i przeżywała wszystko z bohaterami.

Autor z wyczuciem wodzi czytelnika za nos. Przyciąga intrygami, mami obietnicą rozwiązania zagadek, a potem kieruje fabułę zupełnie w inną stronę. 

Tak trzeba pisać! Takie książki należy czytać. Jestem absolutnie zachwycona!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...