Przejdź do głównej zawartości

Hania Czaban – Cały ten czas

 Droga młodzieży, choć nie tylko! Do tej starszej też kieruję te słowa. Oto przed Wami pasjonujące fantasy, które wciąga jak bagno i nie puszcza, choćbyście nie wiem ja próbowali. Młodziutka, nastoletnia Hania Czaban debiutuje z przytupem i werwą. I jeśli już teraz pisze tak, to ja jestem spokojna o jej karierę w przyszłości.



W tym, zdawałoby się postapokaliptycznym świecie, dzieją się rzeczy przedziwne. Czas jest pojęciem względnym, tutaj liczony jest od burzy do burzy i ten sam gorący czerwcowy dzień odtwarza się wciąż i wciąż od niemal piętnastu lat. Ludzie nauczyli się w nim funkcjonować, ale niektórych kosztowało to utratę zmysłów. Główni bohaterowie tej powieści, czyli Mar i Artel, usiłują dowiedzieć się czegoś więcej, gdyż jak podejrzewają, niegdyś były czasy przed "BURZĄ". A to już popycha młodzież do odważnych czynów.

Widać tu duży wpływ zagranicznych twórców. Hania sprytnie lawiruje pomiędzy dobrze obmyślonymi scenami. Dzieli swoje uniwersum, składa je z elementów, które czasem mogą przypominać nieco trylogię Weroniki Roth – "Niezgodna". Autorka w ten sam sposób układa hierarchię, dzieli bohaterów na swego rodzaju grupy, które funkcjonują na określonych warunkach.

Odnosiłam też wrażenie, że pomysł z zapętleniem, mocno przypomina mi historię z "Domu pani Peregrine" i swego rodzaju bańkę, w której bohaterowie dzień po dniu odtwarzali wciąż ten sam dzień, minuta po minucie.

To oczywiście nie są zarzuty, ponieważ Hania utkała swoją własną opowieść. Stworzyła fabułę, mięsiste dialogi i cudownych, charakternych bohaterów, którym się z przyjemnością kibicuje. A, że znalazło się kilka podobieństw? No cóż, tego nie da się uniknąć.

Polecam tę przyjemną powieść nie tylko nastolatkom. Czyta się szybko, bardzo przyjemnie, a czas bynajmniej nie ulega zapętleniu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Aleksandra Pakuła – Lekcja hiszpańskiego

 Mój cykl na romanse trwa w najlepsze. Od kilku dni trafiam na te, które aż chciało się czytać, bo napisane były ładnie i nie raniły oczu. Dziś o jednym z nich. Nie to, że będę słodziła i opowiadała, że och i, że ach, ale wielu minusów w niej nie było. Była za to bardzo fajna historia i całkiem sprytnie poplątana fabuła. Historia Adrianny to książkowy przykład kobiety krzywdzonej przez męża, wielokrotnie bitej, poniżanej i wykańczanej psychicznie. Odejście od męża-kata to najlepsza decyzja w jej życiu, ale niestety nie kończy się happy endem. Jej mąż, wzięty prawnik, człowiek z wieloma znajomościami w branży, nie daje kobiecie odejść od niego bezboleśnie. Sąd zasądza na jego rzecz alimenty, które kobieta musi spłacać w comiesięcznych transzach, przez co traci niemal wszystko na co pracowała, łącznie z ukochanym salonem piękności. Pomocy udziela jej wujek, który w Hiszpanii prowadzi dobrze prosperującą restaurację. Dziewczyna pozostawia w Polsce swoją córkę i wyjeżdża na kilka miesi...