Przejdź do głównej zawartości

Magdalena Winnicka – Tirona

 Od kilku lat szukałam romansu mafijnego, który nie byłby napisany płytko i nijak. Chciałam krwi, niebezpiecznych pościgów, kilku akcji związanych z działalnością przestępczą i do tego romansu, łączącego te wszystkie wątki w sposób niebanalny i smaczny. I po wielu porażkach – BINGO! Jestem zaskoczona i ukontentowana, bo to takie czytelnicze guilty pleasure na wysokim poziomie!



Jesper jest synem bossa mafii, która rządzi w Leicester. Od dzieciństwa jego najbliższą przyjaciółką jest Amiyah, dziewczynka hinduskiego pochodzenia. Łączące ich przywiązanie, wraz z mijającymi latami, zamienia się w gorące uczucie. Młodzi szybko orientują się, że ich los jest przypieczętowany, ale ortodoksyjna rodzina dziewczyny i dziwne konotacje łączące ich ze światem azjatyckim, są poważnym problemem i wkrótce może okazać się, że szczęście i życie młodych jest zagrożone.

Muszę przyznać, że to była czysta przyjemność. Wreszcie pojawiła się solidna powieść romantyczna, z kapitalnie rozbudowanym wątkiem mafijnym. Cudownie przeczytać historię, która jest dobrze przemyślana, rozbudowana krok po kroku i nie drwi z czytelnika. Nie ma tu miejsca na niewyjaśnione sceny, kuriozalne dialogi albo jak w przypadku innych tego typu książek jedynie zaznaczenia, że główny bohater to mafiozo. Nie. Tu wszystko ma swoje miejsce. 

Autorka świetnie wyrównała fabułę. Wyważyła sceny dokładnie i po równo ułożyła je na wadze. Mamy wiec tu i trudny do zaakceptowania świat przestępczy, rządzący się własnymi prawami, ale też świat niemal idealny, rodzinny, przepełniony miłością i wzajemnym szacunkiem.

Ta książka w większości opiera się na retrospekcjach, dzięki czemu odnosiłam wrażenie, że czytam dość odświeżająca historię. A, że dodatkowo Magdalena Winnicka wysyłała sprzeczne sygnały i trochę wodziła mnie za nos, toteż i finał tej opowieści jest dość fajny.

Bohaterowie też zasługują na pochwałę.wszak poznawałam  ich od najmłodszych lat, dzięki czemu pewne ich zachowania łatwo można wytłumaczyć. Czasem ich decyzje bywają dziwne, albo po szczeniacku "narwane", ale młodość rządzi się własnymi prawami, więc można im to wybaczyć.

Poczytajcie. Takich romansów mafijnych jest naprawdę niewiele. Dobra historia!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Bajka o królowej Róży

Całkiem niedaleko, bo tuż za brzozwym lasem, stał biały domek pokryty starą cementową dachówką, którą tu i ówdzie pokrywał mech. Pomalowane na zielono okiennice lśniły w słońcu, a wielkie, otwarte na oścież drzwi zachęcały do odwiedzin. W domku mieszkał ogrodnik Szkuta, którego największą miłością było hodowanie kwiatów. Jak nikt inny znał wszystkie rośliny znajdujące się w ogrodzie, dbał o nie, pielęgnował i pomagał rosnąć. Jego największą tajemnicą było to, że potrafił porozumiewać się ze swoimi kwiatami. To właśnie one mówiły mu gdzie najlepiej je posadzić, w którym miejscu ziemia jest odpowiednio żyzna, a w którym miejscu wyleguje się rudy kocur Stefek i lepiej byłoby to miejsce omijać. Szkuta kochał swój ogród, ale brakowało mu rośliny, z której byłby dumny i mógłby chwalić się nią wśród znajomych. Pragnął takiej rośliny, która królowałaby w jego ogrodzie, dlatego w pierwszy piątek czerwca wybrał się na wielki targ rolniczy z zamiarem zakupienia sadzonek. Jego ...

Bajka o wrocławskich krasnalach

Baju, baju, bajka... Wszystkie dzieci wiedzą o tym, że krasnoludki to małe dzieln e skrzat y , które pracują w nocy i pomagają ludziom. Ale czy wiecie, że jest miasto, w którym krasnale żyją i mają się dobrze? Nie? No to spieszę z pomocą. Otóż krasnale mieszkają we Wrocławiu, pięknym mieście położonym na Dolnym Śląsku. Mieszka tam pewien mały chłopiec, który przeżył niezwykłą przygodę. Mam 10 lat i na imię mi Cyryl. Mieszkam z mamą w dzielnicy Psie Pole we Wrocławiu, w starych koszarach wojskowych. Mój tato był porucznikiem w wojsku, ale zginął na misji i zostaliśmy z mamą we dwoje. Mam rude włosy i piegowaty nos. Nie przeszkadza mi to jednak, bo mama mówi, że dzięki temu jestem wyjątkowy. Chodzę do szkoły na naszym osiedlu i mam wielu przyjaciół. W naszym bloku mieszkają ludzie, którym często pomagam. Czasem pomagam sąsiadce z dołu, wyprowadzam psa pana Kazimierza lub przytrzymuję ciężkie drzwi od klatki, żeby Pani Krysia mogła swobodnie wejść wraz ze swoimi rozkrzycza...

Nalewki

O tym, że po kieliszeczku nalewki ciepło rozlewa się leniwie po organizmie i przyjemnie mrowi w palcach, wie każdy. O jej działaniu napotnym i terapeutycznym również. Ale, że drugiego dnia, po przekroczeniu limitu łeb waży tyle co czterdziestotonowa ciężarówka, to nie piszą nigdzie.  Łyczek rozgrzewającego trunku dla kurażu, kropelka nalewki do herbaty - potrafią zdziałać cuda. Już w przeszłości poważane matrony raczyły się słodkim cherry, zagryzając maślanymi ciasteczkami. Taką mieszankę zdecydowanie odradzam, ze względu na niekompatybilność wyżej wymienionych składników, których spożycie w nadmiarze może wywołać sensacje dwudziestego wieku w jelitach. No, chyba, że lubicie obcowanie z porcelanowym ludkiem, wtedy oczywiście, bardzo proszę, ale ja ostrzegałam. Na półkach sklepowych znajdziecie milion różnych smaków, ale domowe nalewki nie mają nic wspólnego z tymi komercyjnymi. Prawdziwa, zdrowotna nalewka śmierdzi, rozgrzewa i pali gardło jak garść chili, ale staw...